W pełni rozumiemy zdenerwowanie kierowcy nagrywającego to zdarzenie. Motocykliści wyprzedzali go na podwójnej ciągłej linii, a jeden również na łuku drogi. Trzymali się go podczas tego manewru niebezpiecznie blisko. Kierowca musiał machnąć jednemu z nich, ponieważ ten odwrócił się, również zaczął machać, a potem obaj motocykliści się zatrzymali (zaliczając przy tym małą kolizję).
Riderzy podeszli do kierowcy, a jeden z nich zapytał czy „nie zabrać mu kamery”. Autor nagrania odparł tylko, że jeden z motocyklistów niemal go uderzył podczas wyprzedzania i nie czekając na odpowiedź odjechał. Na tym kończy się nagranie, więc sprawa raczej nie miała ciągu dalszego.