Molly Taylor i Seb Marschall |
![]() |
fot. materiały zawodniczki |
– Muszę przyznać, że atmosfera przed rajdem była nerwowa, bardzo czekaliśmy na kolejny rajd szutrowy, ale start w nowym samochodzie od razu na Rajdzie Finlandii był trochę trudny… Na szczęście wcześniej mieliśmy trochę testów i znaliśmy już charakterystykę odcinków z poprzednich edycji rajdu. Minęło kilka przejazdów, nim się zorientowaliśmy jak szybko możemy jechać, by znaleźć się na dobrym miejscu. Próbowaliśmy małych zmian ustawień auta, a naszym celem była nauka i poznanie możliwości Citroena. Sto kilometrów i wszystko szło na prawdę dobrze – wspomina Molly.
– Rajd rozpoczął się w czwartek, a jeden odcinek był rozgrywany po zmroku. Po pierwszym dniu zajmowaliśmy 4 miejsce w klasie i byliśmy zadowoleni. Na początku nie wiedzieliśmy, czego się po rajdzie spodziewać, ale zachęceni rezultatem – postanowiliśmy bardziej atakować podczas kolejnych dni. Trzeciego dnia rywalizacji pecha miał nasz konkurent i wskoczyliśmy na miejsce pierwsze. Jednak podczas kolejnego etapu nasze auto jechało już ledwo, na 3 cylindrach. Zatrzymaliśmy się próbując coś naprawić, jednak nie byliśmy w stanie kontynuować jazdy – mówi zawodniczka.