Sprawa dotyczy wydarzenia z października zeszłego roku. W okolicach Mławy (Żurominek), na drodze krajowej nr 7, patrol policji zatrzymał Nissana GT-R, który jechał za szybko. Według pomiaru z wideorejestratora samochód Krzysztofa Hołowczyca przekroczył dopuszczalną prędkość o 114 km/h. Znany rajdowiec nie przyjął jednak mandatu, wobec czego wniosek o ukaranie kierowcy trafił do sądu.
Postępowanie toczyło się przez mławskim Sądem Rejonowym od marca tego roku. Krzysztof Hołowczyc nie przyznawał się do popełnienia wykroczenia. W sprawie został powołany biegły, który analizował materiał z wideorejestratora. W jego ocenie kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o 71 km/h.
Kilka dni temu zapadł wyrok w tej sprawie. Krzysztof Hołowczyc został uznany za winnego popełnienia wykroczenia oraz ukarany grzywną w wysokości 4 tys. zł oraz obciążono go kosztami postępowania w kwocie 2 tys. 199 zł i 15 gr. Wyrok nie jest prawomocny. Kierowca może wnieść o uzasadnienie wyroku, a następnie złożyć apelację.
Rzeczniczka mazowieckiej policji w rozmowie z mediami zaznaczyła, że w ocenie biegłego policyjny pomiar został wykonany prawidłowo, przy użyciu urządzenia, które nie wzbudzało zastrzeżeń. Jednak nie znamy dokładnego przebiegu całej sprawy, bo na wniosek stron sąd wyłączył jawność postępowania.