Trochę zagmatwany wstęp? Wybaczcie, ale sytuacja z tego nagrania, kiedy zaczniemy brać pod uwagę kolejne związane z nim informacje, robi się coraz mniej jasna. Zacznijmy więc od początku.
Na nagraniu widzimy typową sytuację na polskiej autostradzie – sznur aut na lewym pasie, który wyprzedza wolniej jadące pojazdy na prawym. A kiedy trafia się przerwa i po prawej jest pusto, wszyscy zgodnie dalej jadą lewym. Przecież niedługo znów dogonią jakąś ciężarówkę, więc po co zjeżdżać? Tworzy się taki tasiemiec autostradowy. Problem pojawia się w sytuacji, kiedy ktoś chce jechać szybciej od owego tasiemca. Wtedy jest właściwie w sytuacji patowej, ponieważ niemal wszyscy polscy kierowcy myślą wtedy coś w stylu: „przecież i tak zaraz coś będę wyprzedzał, a poza tym co ci z tego jak zjadę, skoro przede mną inni jadą z taką samą prędkością”. Co w takiej sytuacji robić? Można czekać, albo zdecydować się na wyprzedzanie prawym pasem.
Autor nagrania wybrał opcję numer dwa – zdążył wyprzedzić BMW i Hondę, nim musiał wrócić na lewy pas po dogonieniu tira. Czy warto było podejmować ten manewr? Wyprzedzenie dwóch aut niewiele mu dało, ale trochę go to przybliżyło do wyrwania się z tego tasiemca.
Obejrzyj ten film w YouTube. Jego właściciel wyłączył możliwość odtwarzania go na innych stronach.
Tyle wiemy z samego filmu, ale pod nim autor napisał:
W trakcie wyprzedzania kierowca Hondy przyśpiesza próbując nie dopuścić do zmiany mojego pasa, kiedy jednak mi się to udaje wpadł w „furię” która doprowadziła do bójki na zjeździe oraz zepchnięcia kilku pojazdów z drogi (przez niego )
To znaczy, że autor i kierowca Hondy się potem bili? Kierujący Hondą zmusił innych do ucieczki na pobocze, czy zupełnie poza drogę, gdzieś na trawę? Nie do końca jest to jasne i nie wiemy jak sprawa się faktycznie skończyła. Możemy jedynie potępić zachowania kierowcy japońskiego SUV-a. Złośliwe manewry, szczególnie na autostradzie, mogą być naprawdę niebezpieczne.
A skoro o niebezpiecznych manewrach mowa, przejdźmy do kolejnych informacji. Autor pod nagraniem napisał także:
Film nie publikuję z uwagi na mój manewr ale następstwo skutków
Czyżby uważał, że popełnił wykroczenie? Tak to można odczytać, a w internecie zawrzało od komentarzy potępiających autora. Tylko za co? Oczywiście za wyprzedzanie prawym pasem. O tym dlaczego jest to dozwolone napisaliśmy cały artykuł, więc osoby nieznające tych przepisów, odsyłamy do niego. Sami komentujący zwracali uwagę nie tylko na wyprzedzanie z prawej, ale także na powrót na lewy pas. Odpowiednia odległość między samochodami przy prędkościach autostradowych jest bardzo ważna i autor rzeczywiście zmniejszył ją bardzo niebezpiecznie. Internauci sugerują nawet, że mógł doprowadzić do karambolu, zmuszając auta z tyłu do nagłego hamowania.
A jak my oceniamy całe zajście? Polscy kierowcy są po prostu sami siebie warci. Autor nie popełnił wykroczenia wyprzedzając prawym pasem. Powrót na lewy był już dyskusyjny, ale to sposób jazdy innych kierujących skłonił go do takiego manewru. Z drugiej strony kierowca Hondy sam skrócił dystans, chcąc złośliwie zablokować auto z kamerą. Co do komentujących, sugerujących, że mogło dojść do karambolu (znikome prawdopodobieństwo), to jakoś nie mamy przekonania, czy zawsze utrzymują bezpieczny dystans na autostradzie (70-80 m), czy może zdarza im się jazda „na glonojada”. Szczególnie kiedy jadą w sznurze aut na lewym pasie wyprzedzającym ciężarówki na prawym. Bo tak się (niestety) jeździ na polskich autostradach.
My zalecamy spokój za kierownicą.