Pech chciał, że spłoszony koń, który raczej nie uciekł jakiemuś pechowemu jeźdźcowi (nie był osiodłany i miał tylko uzdę), galopował przez ulicę, na której znalazło się wielu motocyklistów. Zwierzę wyprzedzało ich, ale gdy dogoniło motocyklistkę jadącą prawą stroną jezdni, zwyczajnie na nią wpadło.
Świadkom całego zdarzenie nie udało się ustalić kto jest właścicielem konia. Sprawa została zgłoszona na policję przez poszkodowaną motocyklistkę. Ma ona tylko kilka siniaków, ale jej motocykl został uszkodzony.