Kierująca autem z kamerą zbliżała się do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną i zauważyła, że światło zmieniło się na żółte. Żeby zdążyć się zatrzymać musiała dość mocno zahamować, ale nie było to hamowanie gwałtowne czy awaryjne. Musiała się bardzo zdziwić na widok samochodu, który ominął jej pojazd i wjechał na trawnik, niszcząc znak drogowy.
Z uszkodzonego auta wysiadł kierowca i zaczął wmawiać kierującej, że to jej wina. Ona przytomnie zauważyła, że w niczym nie zawiniła. Wobec tego mężczyzna stwierdził, że dzwoni po policję. Z opisu nagrania wynika, że funkcjonariusze rzeczywiście przyjechali na miejsce i zobaczyli nagranie.
Możemy tylko wyobrażać sobie minę kierującego, któremu policjant musiał tłumaczyć co to jest konieczność zachowania bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu oraz co to są zasady ograniczonego zaufania i szczególnej ostrożności na skrzyżowaniach. Z pewnością taka nauka przepisów kosztowała go kilkaset złotych mandatu.