„Potrącił pieszego, bo zwrócił mu uwagę”, „Cwaniak potrącił mężczyznę z pieskiem”, „Z dużą prędkością zaczął cofać, aż potrącił spacerującego mężczyznę”, „Mocno się zdenerwował i dlatego też… postanowił z premedytacją potrącić pieszego”, „Kierowca tak się tym faktem zdenerwował, że postanowił z premedytacją potrącić pieszego” – takie właśnie tytuły i opisy sytuacji wyskoczyły nam, kiedy wpisałyśmy w wyszukiwarkę „Halemba potrącenie ul Brzechwy”. Naszymi ulubionymi były dwa ostatnie, w których pojawia się określenie „z premedytacją”, ponieważ oglądając nagranie ze zdarzenia nie sposób wyciągnąć takiego wniosku. No, chyba że nie rozumie się tego, co się widzi, za to dopowiada się od siebie rzeczy wzmacniające emocje. Pierwsze miejsce zdecydowanie zdobywa jednak ten fragment z portalu tvs.pl:
Zobaczcie SZOKUJĄCE WIDEO, jakie zarejestrowała kamera monitoringu. W Rudzie Śląskiej Halembie, pieszy zwrócił uwagę pod sklepem mężczyźnie jadącemu pod prąd. Wiecie co zrobił kierowca? Wsiadł z powrotem do auta, zawrócił i na wstecznym na pełnej wyrżnął w pieszego, który wcześniej zwrócił mu uwagę!
Przyznacie, że jest tu wszystko. Mamy „szok”, oglądanie bez zrozumienia oraz (to zadecydowało o wygranej) wzruszające użycie potocznego języka do podkreślenia „dramaturgii” oraz „zręczne” przemycenie wulgarnego określenia, wycinając z niego wulgarne słowo. Ale przecież czytelnik sam sobie dopowie na jakiej „pełnej” jechał kierowca (puszczenie oczka).
No dobrze, to zobaczmy to szokujące nagranie, na którym kierowca z premedytacją i zapewne z gazem w podłodze, rozjeżdża Bogu ducha winnego pieszego.
I teraz pytanie do was: co zobaczyliście na tym nagraniu? Kierowca jedzie pod prąd, pieszy zwraca mu uwagę, kierowca zawraca i rusza w tym samym kierunku, tylko na wstecznym, potrącając pieszego. To teraz zobaczcie to nagranie jeszcze raz i pauzujcie je. Opel cofa, pieszy odwraca głowę w jego kierunku. Opel jedzie dalej, a pieszy nagle zamiast iść do przodu, skręca w stronę auta i cały czas patrząc na pojazd wchodzi w jego bok. Nie macie wrażenia, że pieszy zrobił to specjalnie? Jakby chciał znowu zatrzymać tego kierowcę? Kierowca nie jechał w pieszego, a pieszy patrzył na Opla, kiedy nagle skręcił w lewo. Nie wpadł też pod koła auta, tylko w nie wszedł.
Jeśli też macie wrażenie, że pieszy został potrącony na własne życzenie, to… macie rację. Policja dotarła do obu uczestników zdarzenia i mężczyzna przyznał, że widział cofające auto i chciał zagrodzić mu drogę. Nie spodziewał się jednak, że kierowca jedzie „z taką prędkością”. Czyli jaką? Jak szybko jechał Opel? 20 km/h? I co w ogóle myślał pieszy? Zwrócił uwagę kierowcy jadącemu pod prąd i słusznie. Ale cofanie na drodze jednokierunkowej nie jest zabronione. Mamy też pytanie co pieszy robił na ulicy? Według jednego z portali „spacerował”. Tylko od kiedy można spacerować po ulicy? W tym miejscu nie ma strefy zamieszkania. Jest za to chodnik. Z zachowania tego pana (wchodzenie pod jadące auto) można wnioskować, że czuje się on swoistym stróżem prawa, ale sam uważa, że mu nie podlega.
A co z kierowcą? Policja zatrzymała mu prawo jazdy i skierowała sprawę do sądu. Zarzucono mu spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu mężczyźnie (nic poważnego na szczęście mu się nie stało). Z drugiej strony pieszy też może usłyszeć zarzut spowodowania niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Szczerze mówiąc przechadzanie się po ulicy i wchodzenie z premedytacją pod samochód właśnie tak się kwalifikują.
Mamy nadzieję, że sąd odpowiednio potraktuje obu uczestników zdarzenia i wytłumaczy kierowcy, że nie ucieka się z miejsca zdarzenia, a pieszemu że nie wchodzi się pod jadące samochody. Chcielibyśmy też, żeby nasi koledzy po fachu trochę bardziej przykładali się do swojej pracy, a nie upatrywali się w każdym zdarzeniu drogowym winy kierowcy. A jeśli mają z tym problem, to niech pozostawią opisywanie zdarzeń drogowych komuś kompetentnemu.