Widzieliśmy już wiele dziwnych zdarzeń drogowych, ale podobne oglądaliśmy po raz pierwszy. Kierowca Jaguara uderzył w niesprawne auto (czy to Alfa Romeo 147?), które było wciągane na lawetę. Samochód wylądował na samym końcu lawety, ale ustawiony bokiem. Omal też nie zmiażdżył osoby, wciągającej go.
Kierowca tira się zagapił. Było o włos od tragedii
Krytyka kierowcy Jaguara jest oczywista. Chyba spoglądał w telefon, bo z pewnością nie na drogę, skoro zobaczył lawetę w ostatniej chwili i zdążył jedynie nacisnąć na hamulec. Nas jednak interesuje to, co laweta robiła na prawym pasie drogi szybkiego ruchu. Auto które było wciągane, nie wygląda na uszkodzone (to znaczy uszkodzone wcześniej). Tymczasem cała operacja nie dość że nie była przeprowadzana na poboczu (takim problemem było przepchnąć na nie auto?), to jeszcze nie została w żaden sposób zabezpieczona, choćby ustawieniem trójkąta odpowiednio wcześniej. W naszej ocenie było to świadome stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym.