W brytyjskim miasteczku Northumberland zawrzało. Wszystko za sprawą figury w kształcie stracha na wróble, ubranej w odblaskową kamizelkę i trzymającej w „dłoni” suszarkę. Na dodatek figury z twarzą Jeremy’ego Clarksona.
Wszystko za sprawą rodziny Hodgkinson, matki i syna, których dźwięk przyspieszających pojazdów przyprawiał o dużą dawkę negatywnych emocji.
Jeremy Clarkson na straży przepisów |
fot. materiały prasowe |
„Kierowcy patrzyli i tak naprawdę nie wiedzieli, czy ta figura to prawdziwy stróż prawa. Zmniejszali więc prędkość. Poskutkowało” – powiedział Christopher Hodgkinson, pomysłodawca akcji.
Dodaje, że wybór twarzy Clarksona był nieprzypadkowy. Christopher jest wielkim fanem prezentera Top Gear.