Site icon Motocaina

Historia pewnej przyjaźni

Z przodu Opee, z tyłu Mike
fot. huffingtonpost.com

Mike adoptował Opee niedługo po rozwodzie. To była miłość od pierwszego wejrzenia – wiedzieli, że są dla siebie stworzeni. Opee towarzyszył panu w jego wyprawach motocyklowych. Początkowo tylko biegł obok, ale kiedyś bez wahania wskoczył na siodełko. Okazało się, że Opee jest najlepszym ambasadorem dla off-roadu, jakiego można sobie wyobrazić.

Dziś Mike nie wyobraża sobie wyścigów bez udziału psa. Opee ma własne gogle, kask, kamizelkę i plecak. Ma też własną kartę członkowską stowarzyszenia amerykańskich motocyklistów. Współpraca właściciela i psa jest bezbłędna.

Ścigają się, ponieważ to lubią, ale nie chodzi im o wygraną. Z uwagi na wymogi bezpieczeństwa zawsze trzymają się z tyłu stawki. Mike twierdzi, że komfort psa jest dla niego najważniejszy. Wierzy też jego przeczuciom – jeśli Opee nie chce wskoczyć na motor, nie biorą tego dnia udziału w wyścigu. 

fot. huffingtonpost.com

Mike i Opee są dla siebie wzajemnie największymi fanami, kibicują sobie i nie rozstają się nigdy. Pies ma oczywiście masę innych wielbicieli, jest zresztą bardzo zaangażowany społecznie. Odwiedza chorych w szpitalach, bierze udział w akcjach poszukiwawczych i ratowniczych. Mike ma nadzieję, że Opee trafi kiedyś do księgi rekordów Guinnessa jako „najszybszy pies na planecie”. A sam pies? Cóż, w przerwach między pozowaniem do fanowskich zdjęć po prostu wskakuje na motor i zasypia, posapując z ukontentowaniem.

Exit mobile version