Kilka dni temu przedstawiciele firm ubezpieczeniowych uczestniczyli w debacie zorganizowanej przez PAP, a poświęconej rynkowi ubezpieczeń komunikacyjnych. Sytuacja towarzystw nie jest łatwa, segment polis komunikacyjnych nie przynosi odpowiedniej rentowności.
Dlatego firmy liczą na pomoc. Zmiany ma przynieść wdrożenie nowego systemu CEPiK, który pozwoli na automatyzację w przekazywaniu informacji na temat kierowców i pojazdów. Firmy ubezpieczeniowe liczą, że dzięki tym zmianom będą mogły łatwiej szacować ryzyko i dostosowywać wysokość składek do potencjalnej szkodliwości. Jak łatwo się domyślić firmy szukają sposobów i uzasadnienia dla podniesienia cen swoich produktów.
Powołują się przy tym na rynek amerykański czy skandynawski, gdzie firmy ubezpieczeniowe mają dostęp do danych o mandatach czy przeglądach samochodów. Daje to możliwość lepszej oceny ryzyka, a tym samym „ukarania” kierowcy wyższą składką.
Założenie jest proste. Jeżeli kierowca popełnia wykroczenia i dostaje mandaty, to dla ubezpieczyciela jest większym „ryzykiem”. Dostęp do takich informacji z pewnością przyda się firmom. Polska Izba Ubezpieczeń argumentuje, że dostęp do takich zmian miałby wpływ na bezpieczeństwo na drogach. W jaki sposób? Tego nie wiemy.