W pierwszym rzędzie zapewne sprawdzasz, czy nie doznałaś urazów i czy wszystko z tobą w porządku – to całkiem zrozumiałe. Niemniej kiedy już wygrzebiesz się z samochodu, jaka będzie następna reakcja? Prawdopodobnie zaczniesz załamywać ręce, rwać włosy z głowy i może nawet uronisz kilka łez nad katastrofą samochodu wartego ćwierć miliona funtów?
Tymczasem 56-letni Edmund Burgess, któremu taka niemiła przygoda się przytrafiła podczas wyścigu na Prescott Speed Hill Climb w Gloucestershire, wstał, otrzepał się, stwierdził, że nic mu się nie stało i, jak donosi „Huffingtonpost”… poszedł na piwo.
Angielska flegma żyje i ma się dobrze!