Edyta Klim

Wywiad z motocyklistką Karoliną Kajca – projektantką „ostrej” biżuterii Golden Dust

Mocna i wyrazista kobieta, która tworzy taką samą biżuterię m.in. z nabojów. Pod choinkę swoim rodzicom dała własne, w tajemnicy zdane, prawo jazdy kategorii A.

Biżuteria z nabojów – tego jeszcze nie było? Jak na to wpadłaś?

Czy to już było? Nie wiem. Na pewno istnieje biżuteria z łusek i nabojów, ale z taką jak ta w mojej postaci się jeszcze nie spotkałam. Moja biżuteria powstała dzięki mojej praktyczności i chęci wykorzystania z pozoru rzeczy nieprzydatnych. W piwnicy latami leżały łuski pozbierane na strzelnicy, które nic, tylko się kurzyły i do mnie uśmiechały, do czasu kiedy je wyjęłam, i postanowiłam coś z nimi zrobić. Zaczęłam kombinować, układać wzory, podpytywać tatę, jak mogę je łączyć  – metodą prób i błędów doszłam do celu! 

Kupiliście Ferrari 812 Superfast w ostatnich dwóch latach? Lepiej zapoznajcie się z tą informacją

Taka biżuteria z nabojów to mnóstwo sprzeczności – coś co niesie śmierć a jednocześnie zdobi, coś co ma kolor złoty a złotem nie jest? Jakie Ty masz skojarzenia i czy to dobry do pracy/obróbki materiał?

Mnie naboje przyciągnęły do siebie kształtem. Dla mnie jest to materiał o pięknym, surowym wyglądzie, z którego można zrobić coś naprawdę wyjątkowego i szczerze mówiąc, nie widziałam w tym zabijania, tego co może nieść za sobą nabój itd. Wykorzystałam to w inny sposób.  Nie przepadam, jak ta biżuteria jest zamykana w szufladce i kojarzona z „militarną”, choć oczywiście każdy ma prawo tak pomyśleć i tak to interpretować. Ale zawsze, jak to słyszę, to staram się wytłumaczyć, że owszem może, ale niekoniecznie. Bardziej stawiając na niekoniecznie (śmiech). Na pewno nie jest to biżuteria dla każdego. Jest mocna, wyrazista i surowa, ale przy „małej czarnej”, i przy „białej koronkowej” spisuje się dobrze (śmiech).

Do takiej biżuterii pasuje chyba czarny, wielki motocykl z dużą ilością chromu?

Do takiej biżuterii pasuje czarno-czarny motocykl (śmiech). A chromy jak najbardziej, ale do moich skórzanych i gumowych gorsetów.

Wcześniej miałaś smykałkę do zajęć artystycznych?

Z plastyki zawsze miałam same szóstki – dobrze że chociaż z tego (śmiech). Ale nigdy tego talentu nie rozwijałam. Za to kiedyś aparat fotograficzny był mi bardzo bliski – chwytanie odpowiedniego momentu i moc przekazu, jakim można się posługiwać za pomocą obrazu. 

Ford Explorer Plug-In Hybrid - cicha jazda w trybie bezemisyjnym i duże możliwości w terenie

Czyli rozwinęłaś swoje wyroby poza biżuterię?

Oczywiście! Głównie zajmuję się tworzeniem dodatków do ubrań. Aktualnie mocno skupiłam się na pracy ze skórą naturalną, którą pokochałam, a nie jest łatwym materiałem do pracy. Tworze z niej dodatki na ciało i ubrania. Robię rzeczy, które odmienią proste, klasyczne wzory i kroje ubrań w coś niestandardowego, i innego, przy czym bardzo podkreślają kobiecą sylwetkę i dodają charakteru. Tak jak i gorsety z gum krawieckich.

Dodatki o których wspomniałam można używać na wiele sposobów: na koszulę, zwykły top, sukienkę, zbyt dużą rzecz czy gołe ciało.

Opowiedz mi teraz o swojej przygodzie z motocyklami – od kiedy są w Twoim życiu?

Mazda CX-5
Moja przygoda z motocyklami jest długa i zawiła. W moim życiu przewijały się od najmłodszych lat. A pierwsze zdjęcie na motocyklu było zrobione, jak miałam niespełna roczek (śmiech). Mała Karolcia na mamy kolanach i jak się nie mylę, to było BMW R35, a dokładniej to wznowione w NRD EMW R35.

Później był czas dorastania w którym nie kojarzę wątków motocyklowych, aż do chwili, kiedy mój tata zaczął sam składać Harleye (w okolicy 2002r.). I faktycznie w tym czasie mocno się z tym związałam, jeżdżąc z rodzicami na (nieliczne w tamtych czasach) zloty, otaczając się cudowną, odmienną atmosferą i wspaniałymi ludźmi z jedną pasją. Ja jako „plecak” u taty i mama na swoim motocyklu.

Chcąc nie chcąc, moja „zajawka” potem na długi czas zamarła. Ja się zajęłam swoim życiem, swoimi pasjami, treningami pływania synchronicznego, szkołą, a później studiami. I dopiero w trakcie studiów, a dokładnie w listopadzie 2011 roku, coś mnie tknęło i zrobiłam motocyklowe prawko.

Skok na głęboką wodę?

Tak, bo w zupełnej tajemnicy wzięłam udział w przyśpieszonym kursie. Parę razy (już w delikatnym mrozie) pojeździłam na placu, wyjechałam może z 2-3 razy na miasto i poszłam na egzamin. Zdałam! (śmiech) Jako jedna z dwóch osób na 17 zdających w ostatnim, możliwym terminie przed zimową przerwą. A wtedy wypełniło mnie takie szczęście i taka delikatna duma, że dałam radę i chyba faktycznie jest mi to pisane, że tego nie da się opisać! I nawet nie mogłam się tym z nikim podzielić, bo moje prawo jazdy musiało poczekać do 24 grudnia, by znalazło się pod choinką, pięknie zapakowane na prezent… dla rodziców.

I od tego czasu motocykle towarzyszą mi na stałe w życiu. Głównie to jeden – Harley Davidson Dyna Super Sport Glide 2004r. Nie należy on do najmniejszych i najzwinniejszych modeli Harleya. Naked, bez żadnych osłonek, owiewek, gmoli, sakw. Za to ma dobrego kopa, pięknie brzmi i wiecznie się psuje – ale to nic, przynajmniej później mogę w nim trochę sama pogrzebać (śmiech). Od pierwszej przejażdżki na Harleyu pokochałam jazdę nim, jak nic innego do tej pory. Pasji zawsze miałam wiele, ale nigdy, niczego tak nie czułam! Dlatego staram cieszyć się każdą chwilą na motocyklu i często nie schodzi mi uśmiech z twarzy podczas jazdy (śmiech).

Oryginalny ten prezent dla rodziców…

O tak! Niespodzianka się udała i wydaje mi się, że ciężko będzie mi ją kiedykolwiek przebić. Rodzice na początku zamarli, nie wiedząc o co chodzi, a później wybuchli łzami szczęścia i wzruszenia.

Twoja mama łamała stereotypy, jeżdżąc na własnym motocyklu?

Tak, ona była moją największą inspiracją, godną wielkiego podziwu. Drobna, piękna, klasyczna kobieta, która bez chwili zawahania zrzuca sukienkę i szkolny dziennik, zakłada skórę, i bez wątpienia czy strachu, wsiada sama na wielki motocykl.

Do jeżdżenia preferujesz dalsze czy bliższe trasy? Odludne czy miejskie drogi? 

Bardzo lubię jeździć w długie trasy, te krótkie przeważnie mnie nie zaspakajają i mam ochotę na więcej, i więcej! Jak jeżdżę na zloty czy inne wyprawy, to lubię przejechać sporo kilometrów i z takim satysfakcjonującym zmęczeniem schodzić z motocykla. Choć nie powiem, często zdarza mi się samej wsiąść późniejszym południem na motocykl i zrobić sobie dłuższą rundkę po okolicznych pięknych trasach w pobliżu jezior, lasów i krętymi dróżkami. Oczywiście trafiam na zachód słońca, piękne miękkie światło, intensywne zapachy i czuję samą rozkosz z jazdy! Mam wtedy tę chwilę tylko dla siebie…

Z pewnością takiej przyjemności nie daje jeżdżenie po mieście, więc za nim nie przepadam. A tak naprawdę – byle gdzie, byle jakimi drogami – ja to kocham!

Wolisz jeździć w pojedynkę?

Najczęściej jeżdżę sama (co z resztą bardzo lubię), a jeśli chodzi o dłuższe trasy lub zloty – to jak nie z rodzicami, to najczęściej dołączam do ekipy z portalu internetowego Webchapter z którymi moi rodzice są związani od samego początku. Są to dla mnie wyjątkowo cenni ludzie, jak rodzina. Nie raz służyli pomocą, dawali cenne rady, uczyli i dzielili się ze mną doświadczeniem. Także prócz rodziców i siebie, mam ich! (śmiech)

Jaką Ty jesteś motocyklistką?  

Na pewno staram się być bardzo przewidywalna, jak wiem, że mogę przyspieszyć – to tak robię, jednak na motocyklu trzeba być wyjątkowo ostrożnym i mieć oczy dookoła głowy.

Chyba najlepiej byłoby przytoczyć cytat jednego z moich ukochanych, „webchapterowych wujków”: „Bardzo miło było popatrzeć w czasie jazdy na Karolinę Davsonową, bo pięknie i mądrze jedzie, nie wymiękając ani na chwilę, nawet w trudnych momentach, a tych czasami nie brakowało. 80 mil na budziku w deszczu, niejednego twardziela może wpędzić w kompleksy, a Karolcia szła jak burza. Widać, że płynie w niej benzyna, a nie krew.” – mówił Hadek.  Zawsze jest mi niezmiernie miło słyszeć takie słowa, tym bardziej, gdy je słyszę od osób, które mają za sobą lata doświadczeń na dwóch kołach. Bo ja tych kilometrów na liczniku mam zdecydowanie mniej, tak jak i doświadczenia – dlatego cały czas się uczę.

 

Czy Twoja biżuteria pasuje do Ciebie i Twojej, motocyklowej duszy? Chętnie ją nosisz?

Oj tak, zdecydowanie! Ta biżuteria i dodatki wyrażają mnie, to co mi się podoba i co chętnie noszę, bo tak naprawdę pierwotnie tworzę je dla siebie (śmiech). Nie chciałabym robić i sprzedawać czegoś, czego „nie czuję” i mi się nie podoba. Myślę, że jakbym robiła coś pod czyjś gust, nie swój – to nie byłoby to prawdziwe i w jakiś sposób oryginalne. Także tak, jak najbardziej pasują do mnie i mojej motocyklowej duszy, motocyklowego klimatu chyba też, chociaż nie tworzę tego z myślą, by się wpisać w jakis klimat (śmiech).  

Rozwijasz się, założyłaś firmę/markę? Współpracujesz z projektantami?

Niedawno założyłam firmę i markę Golden Dust, która małymi krokami rusza z miejsca. Coraz częściej także mam okazję wypożyczać swoje rzeczy i współpracować przy różnych sesjach zdjęciowych edytorialowych, czy też marek. Również zdarzyło mi się współpracować z projektantem Kamilem Sobczykiem, który wykorzystał moja biżuterię do pokazu swojej kolekcji na Fashionweek’u w Łodzi. Sama mam multum nowych pomysłów, które czekają grzecznie na swoją kolej, ale jak to się mówi – wszystko w swoim czasie. Uczę się zarządzania samą sobą, bo wbrew pozorom jest ono zdecydowanie trudniejsze, niż zarządzanie pracownikami (śmiech). Czasami nie jest łatwo to wszystko samemu ogarnąć, ale staram się. Choć nie powiem, przydałby się też czasem ktoś, kto by kopnął w ten przysłowiowy tyłek i dodał trochę sił!

Dzielisz się gdzieś swoją wiedzą i doświadczeniem? 

Prowadzę warsztaty z projektowania biżuterii, gdzie staram się pokazać, uzmysłowić, jak proste i ogólno dostępne przedmioty możemy wykorzystać, żeby powstało coś naprawdę nietuzinkowego, i ładnego. Czasami dodaję zdjęcia z tego, co robimy na takich warsztatach na stronę na facebooku mojej marki (https://www.facebook.com/GoldenDust), lecz niebawem postaram się stworzyć odrębną stronę z inspiracjami i tutorialami.

Czujesz, że to Twoja droga?

Rozwijam się, a przy tym robię to, co kocham! To tylko wzmacnia. Na razie będę robić swoje, a czym mnie jeszcze życie zaskoczy? Zobaczymy! (śmiech) Pomysły na rozwój marki i stworzenie czegoś nowego – mam. Największym ograniczeniem są pieniądze, jednak jak się czegoś mocno chce, to prędzej czy później się to osiągnie (mam nadzieję!).  A z planów, których jestem pewna – to w tym roku chciałabym zrealizować projekt, który nie jest do końca związany z moją pracą, a właśnie z motocyklami. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się zjechać kawałek Polski, żeby poznać rąbek historii i spotkać się z kobietami które również oddały serce „Harleyowi”.

 

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Brawo Karolka! !!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

wielkie gratulacje za całokształt :*

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze