Test Volvo V70 – randka w ciemno

Wysoki, dobrze ubrany, czuły, kulturalny. Taki, przy którym kobieta może poczuć się bezpiecznie - jednym słowem mężczyzna idealny. Ale przecież stara prawda głosi wszem i wobec, że ideały nie istnieją. Czyżby? A gdyby tak spojrzeć przez pryzmat mężczyzny na samochód? Jakim typem okaże się Volvo V70?

Wprawdzie „nie szata zdobi człowieka” ale przestańmy sobie mydlić oczy: wszyscy chcemy wyglądać dobrze i ubierać się jak najlepiej. Czasy, kiedy mężczyźni do golenia twarzy używali noża a zamiast wody kolońskiej – whisky, minęły bezpowrotnie. Za bieżącymi trendami po prostu trzeba nadążać aby nie najeść się wstydu do syta. Jeszcze nie tak dawno temu dzwony i gęste wąsy stanowiły istny wrzask mody. Dziś mężczyźni muszą być opasani ubraniem równie ciasno co mumia bandażami. Założyć dzwony to jak jeść schabowego łyżeczką do ciasta – czysta abstrakcja.

Piękną galerię zdjęć z naszego testu zobaczysz tu.

Volvo V70 – dla lubiących kanciate nadwozia – ideał!
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Moda w świecie motoryzacji rządzi się równie srogimi prawami, co w branży odzieżowej. Nikt nie chce jeździć brzydkim samochodem, mimo że ten może się prowadzić jak ziszczenie marzeń. W końcu która z pań chciałaby się pokazywać u boku Danny’ego De Vito?

Przeczytaj nasze inne testy Volvo:
pierwsza jazda Volvo V60 Plug-In Hybrid i Volvo z silnikiem Drive-Etutaj
test Volvo XC60 Polestartutaj

Jadąc na spotkanie z Volvo V70 jednego byłam pewna – będzie to miłe przeżycie dla oka. V70 to jedno z ładniejszych kombi, jakie mamy na rynku. Wprawdzie nadwozia samochodów mają coraz bardziej krągłe kształty i zapewne za parę lat zaczną przypominać bakłażany na kołach, ale niegdyś szwedzka marka dzielnie się tym trendom opiera. Nadwozie nadal jest długie i ma ostre rysy – niczym szczęka Ridge’a z serialu „Moda na sukces” – co nie zmienia faktu, że auto może się bardzo spodobać.

To duży samochód, jak to się mówi: „kawał chłopa”. Prawie pięć metrów długości – nie ma żartów. Duże nadzwoie osadzono na ładnych, 18-calowych, aluminiowych felgach o rasowej nazwie Sleipner Black. Ich nazwa jest ściśle związana z mitologią: Sleipnir to imię konia należącego do Odyna, boga wojny. Koń był jednak wyjątkowy; posiadał osiem nóg. Stąd też każda felga ma właśnie taką liczbę ramion. Choć nazwa konia jest mityczna, to cena jak za rasowego araba – taka ozdoba to koszt 4740 złotych. Czyżbym spotkała księcia na białym koniu? To się jeszcze okaże.

Wnętrze – wiking czy hrabia?
Wsiadam do środka, zamykam drzwi, powoli smakując wzrokiem wszystkie detale. Jest tu elegancko, cicho i spokojnie. Moich zmysłów nie atakuje armia przycisków, moich oczu nie rażą wstawki z plastiku na wysoki połysk. Wnętrze zostało utrzymane w minimalistycznym, tak charakterystycznym dla Volvo klimacie: w najlepszym wydaniu, zwłaszcza że mam do czynienia z najwyższą opcją wyposażenia – Summum. Kokpit obszyty jest skórą i prezentuje się wytwornie (koszt 6060 złotych); całości dopełniają wykończenia z aluminium. Prawdziwego i zimnego aluminium. W połączeniu ze skórą tworzy to duet idealny. Za każdym razem, kiedy wsiadam do auta wykończonego drewnem, czuję jakby mi przybywało 40 lat, zatem wybór konfiguracji wnetrza dokonany przez Volvo uważam za jak najbardziej trafiony.

Volvo V70 – eleganckie wnętrze
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Kierownica jest duża i wygodna, zegary jeszcze większe i tak czytelne, że mijani ludzie na przystankach są w stanie odczytać z nich prędkość, z jaką się poruszacie. Dodatkowo istnieje możliwość podświetlenia ich w jednym z trzech dostępnych trybów: Elegance (czarne), Eco (zielone), Sport (czerwone). Wyśmienicie: każdy lubi mieć wybór.

Fotele – tutaj można mieć odrobinę żalu. Oczekiwałam siedzisk dużych, wzorowo wyprofilowanych, z dobrym trzymaniem bocznym – niczym fotel Prezesa Giełdy Papierów Wartościowych. Tymczasem siedziałam na płytkim, płaskim fotelu – nieco „bez polotu”. Moje rozczarowanie jest tym bardziej uzasadnione, że Volvo V70 najtańszym autem nie jest i wysokie wymagania kierowcy są w cenie.

Aby przeczytać o rewolucyjnym, nadmuchiwanym foteliku samochodowym Volvo dla dzieci kliknij tu.

Randka się zaczyna, a ja nie dostałam kwiatów. To dopiero początek, zatem jest szansa na poprawę wizerunku.

Volvo V70 z pewnością jest „mężczyzną” hojnym. Nie poskąpi miejsca nikomu; zarówno na przednich siedzeniach jak i na tylnej kanapie nikt nie będzie narzekał na brak miejsca. Prawdziwym asem z rękawa jest jednak bagażnik: tak duży, że można w nim rozegrać mecz siatkówki plażowej. Czy równie dużą kulturą wykaże się podczas prowadzenia?

Volvo V70
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Walc wiedeński czy dzikie tango?
Testowany egzemplarz został wyposażony w silnik D4 Drive-E: 4-cylindrowy diesel o pojemności 2 litrów i mocy 181 KM.

Uruchamiam silnik i nasłuchuję. Jak się zachowa? Co mi przekaże? W odpowiedzi słyszę jedynie delikatny szum – jakby podmuch wiatru. Czy ten diesel jest aż tak cichy? A może to kabina pasażerska jest wyciszona niczym schron przeciwatomowy? Ruszam z miejsca w poszukiwaniu odpowiedzi. W tym celu posłuży mi automatyczna, 8-biegowa skrzynia biegów Geartronic. Dźwignia stawia delikatny opór, co zresztą bardzo mi się podoba. Nie ma nic gorszego, niż wrażenie, że zmieniając biegi miesza się w wiadrze z wodą.

Jazda – to zdecydowanie złe określenie. Mam wrażenie, że przemieszczam się wielkim łóżkiem wodnym. Jest tak wygodnie i komfortowo, że można zasnąć za kierownicą. Samochód zdecydowanie bardziej zachęca do delektowania się jazdą, niż do łamania przepisów. Jedynie przełożenia skrzyni biegów zostały zestrojone zbyt leniwie. Po odpuszczeniu gazu i jego ponownym wciśnięciu można odnieść wrażenie, że skrzynia potrzebuje chwili na zastanowienie się, jaki bieg wrzucić w następnej kolejności.

Bagażnik Volvo V70 – przepastny
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Jeżeli transportować skład chińskiej porcelany, to tylko tym samochodem. Zastosowane w nim zawieszenie nie dopuści aby szkło umieszczone na pokładzie miałoby chociaż drgnąć. Ale oczy trzeba mieć dookoła głowy i w dodatku szeroko otwarte. Samochód jest naprawdę spory i podczas wszelkiego rodzaju manewrów nie pozwala mi o tym zapomnieć. Wprawdzie czujniki parkowania nieustannie mnie pilnują, co nie zmienia faktu, że podczas jazdy w mieście trzeba kierownicą trochę pokręcić. Prowadzenie tego samochodu do złudzenia przypomina kierowanie promem wycieczkowym.

W trosce o bezpieczeństwo kierowcy oraz pasażerów Volvo V70 zostało wyposażone w szereg systemów ostrzegawczo-chroniących. Jednym z nich jest City Safe, ostrzeganie przed kolizją. Wystarczyło, abym podjechała zbyt blisko poprzedzającego mnie samochodu, aby rozległ się głośny dźwięk, a na przedniej szybie na wysokości moich oczu pojawiło się czerwone światło. Moja reakcja? Równie dobrze z bagażnika mógł wyskoczyć niedźwiedź Gryzlli. System ma czuwać nad bezpieczeństwem, tymczasem w wyniku jego działania można spowodować wypadek. Na szczęście można go wyłączyć. Podobnie jak system BLIS, czyli informowanie o obecności innego pojazdu w martwym punkcie. Lusterka w tym samochodzie są tak duże, że wszelkiego rodzaju czujniki są zbędną fanaberią.

Można powiedzieć, że Volvo V70 jest nawet trochę nadopiekuńczy. System Driver Alert będzie monitorował nasze zachowanie podczas jazdy. Na jego podstawie wywnioskuje, czy kierowca nie jest zbyt zmęczony, aby prowadzić. Jeżeli tylko wyczuje taki stan, natychmiast nas o tym powiadomi. Auto ma również monitor jakości powietrza wpadającego do kabiny pasażerskiej. Jednym słowem zatroszczył się o mnie lepiej, niż Kevin Costner o Whitney Houston w filmie „Bodyguard”. I to jedynie za skromne 8,3 litra / 100 km oleju napędowego w cyklu miejskim.

Volvo V70 – zachował idealne proporcje
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Czy iść na kolejną randkę?
Zdecydowanie tak. Ten samochód jest jak dojrzały 36-latek który wie, czego w życiu chce; zna swoją wartość, nie stara się imponować wyszukanymi, a jednocześnie zbytecznymi bajerami. Jego wygląd zewnętrzny, jak i wnętrze mimo biegu lat, nie zmienia się zbytnio, a i bardzo się podoba. Prowadzi się majestatycznie i bardzo komfortowo, zapewni ogrom miejsca dla całej rodziny. Za wszelkiego rodzaju dodatki trzeba w nim słono zapłacić, na szczęście bez wielu z nich można się obejść. Cena za egzemplarz Volvo V70 z silnikiem wysokoprężnym D4 Drive-E oraz 8-biegową, automatyczną skrzynią, w najniższej wersji wyposażenia to 166 900 złotych. To sporo, ale ten samochód jest wart takiej kwoty. Za testowany egzemplarz w najwyższej opcji wyposażenia trzeba już zapłacić 197 600 złotych. I to już jest naprawdę sporo.

Dane techniczne

Silnik – czterocylindrowy diesel D4 Drive-E

Pojemność – 1969 cm3

Moc – 181 KM przy 4250 obr/min

Moment – 400 Nm w zakresie 1750 – 2500 obr/min.

Masa – 1605 kg

Napęd – na przód

Długość/szerokość/wysokość – 4814/2106/1547 mm

Pojemność bagażnika – 575 litrów

Prędkość maksymalna – 220 km/h

Przyspieszenie 0-100 km/h – 8.6 s (dane producenta)

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

ciasto je się widelczykiem 😉

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze