Test Mitsubishi ASX 2.2 DiD AWD Ralliart – tygrys z papieru

Jest ładny, ale takich nie brakuje. Jest japońskim wojownikiem - ale reprezentacja z Kraju Kwitnącej Wiśni ma też innych zawodników. Ma napęd na obie osie, ale któż go dzisiaj w tym segmencie nie ma? Ma sportowy pakiet owiany legendą i pod tym względem jest po prostu jedyny. Tylko jaki jest tego efekt?

Pojawił się na rynku w 2010 roku. Już w 2012 roku producent zdecydował się na drobny zabieg kosmetyczny, mający na celu „upudrowanie nosa” – przeprowadzono nieznaczny facelifting (czyli proces mający na celu usuwanie zmarszczek z danego modelu samochodu). Patrząc na Mitsubishi ASX z boku śmiało można stwierdzić, że operacja naprawdę się powiodła. Samochód ma rasowy wygląd, a znakiem rozpoznawczym (podobnie jak wielu innych zawodników ze stajni Mitsubishi) jest specyficzny kształt atrapy chłodnicy. Crossovery (bo właśnie do tego segmentu należy nasz bohater) stały się bardzo popularne i podbiły serca konsumentów – jednocześnie stały się trudnym polem bitwy na rynku. Aby wyróżnić się z tłumu ze skutecznością jednorożca, japoński producent wyposażył testowanego przez nas wojownika w pakiet Ralliart. Kto chociaż raz próbował zgłębić tajemną wiedzę na temat rajdowych samochodów Mitsubishi Lancer Evolution ten wie, że jest to japońska sekcja sportów motorowych, której zadaniem było budować jeżdżące trofea motoryzacji.

Czy ze zgrabnego, miejskiego crossovera można zrobić prawdziwego drapieżnika? ASX jak drapieżnik z pewnością nie wygląda, a sportowy pakiet jest bardzo dyskretny: tu i ówdzie nieduża naklejka, którą wyłapie jedynie wprawne oko. Gdzie w takim razie producent ukrył więcej zalet?

Wnętrze – w sportowym ciele sportowy duch
Otwieram drzwi, a z wnętrza dobiega odpowiedź na moje pytanie. Pozostała część pakietu została ukryta w kabinie pasażerskiej w postaci bardzo ładnych, sportowych i nieco zbyt twardych foteli. Co więcej, ładny wygląd szeroką falą rozlał się również po tylnej kanapie (która wcale nie okazała się bardziej miękka). Całość została okryta miłą w dotyku alkantarą pikowaną grubą i czerwoną nicią. Duże, haftowane logo pod każdym z zagłówków ma przypominać, że duch Ralliart odcisnął tu swoje piętno. To naprawdę spora niespodzianka, i nie jedyna, jaką skrywa wnętrze tego samochodu. Drugą, równie przyjemną (tym razem dla ucha, a nie dla oka) jest zaawansowany system audio sygnowany przez markę Alpine. Armia głośników ulokowanych w każdym rogu oraz subwoofer wielkości pralki ukryty w bagażniku dopieści zmysły niejednego audiofila. Aby tak było, w komputerze pokładowym został ulokowany złożony system umożliwiający jak najlepsze dostrojenie dźwięku do indywidualnych wymogów. I to by było na tyle. Tworzywa są przeciętnej jakości, a deskę rozdzielczą projektował bardzo smutny człowiek. Jeżeli zatem ktoś zdecyduje się kupić nieco mniej bogatą wersję wyposażeniową, może się okazać, że powodów do radości po zajęciu miejsca za kierownicą praktycznie nie ma wcale. Na całe szczęście, niezależnie od wersji wyposażenia ASX będzie oferował ten sam, wielki i ustawny bagażnik o pojemności 419 litrów. Dodatkowo niski próg załadunku umożliwia w wygodny sposób zapakowanie wręcz wszystkiego. Ja się jednak nie poddaję, decyduję się szukać większej ilości wrażeń pod maską.

Jazda – mistrz iluzji
Testowany egzemplarz został wyposażony w najmocniejszy w ofercie, wysokoprężny silnik diesla o pojemności 2.2 o mocy 150 KM (maksymalny moment obrotowy to 360 Nm). Tak, to dosyć skromna liczba w stosunku do sporego auta, zatem co do tego, że Ralliart jest jedynie stylistycznym pakietem, nie mam już żadnych złudzeń. Kto jednak śmie wątpić, że ten samochód potrafi spiąć się podczas jazdy, tego muszę w tym miejscu rozczarować. Wprawdzie ASX nie jest najlżejszy (masa to 1520 kg) ale obecne pod maską stado koni doskonale sobie radzi z rozpędzeniem tego pojazdu. Silnik pracuje bardzo cicho i  jest bardzo elastyczny, jedynie automatyczna, 6 biegowa skrzynia może czasami psuć to wrażenie. Jest zbyt wolna, a przy gwałtownym ruszeniu spod świateł potrafi „spanikować” reagując z opóźnieniem. O ile w zatłoczonym mieście nikt spod świateł nie będzie ruszał z piskiem opon, o tyle podczas wyprzedzania w trasie ta opóźniona reakcja skrzyni może mieć poważne konsekwencje. I mimo że producent oferuje możliwość przełączenia przekładni w tryb Sport, niewiele się tak naprawdę zmienia. Wskazówka obrotomierza zapuszcza się w nieco wyższy zakres obrotów, ale biegi do akcji szybciej nie wkraczają. Na szczęście samochód, oprócz napędu na przednią oś, oferuje również możliwość jazdy w wariancie 4×4. Dla miłośników jazdy poza asfaltem producent przygotował również wariant z blokadą mechanizmu różnicowego. Tylko czy ten samochód, z prześwitem 180 mm naprawdę został stworzony do tego typu zabawy? Z pewnością sprawdzi się jednak, jeżeli mieszkasz w uroczym domku gdzieś na skraju miasta i zima tysiąclecia nadciągnie nad nasz kraj. Wtedy możesz mieć pewność, że ASX poradzi sobie nieco lepiej, niż klasyczny przedstawiciel segmentu C.

Warto nieco uwagi poświęcić również kwestii zawieszenia, które pracuje z należytą sztywnością i dostarczy całkiem sporo przyjemności podczas jazdy. Głównie dlatego, że bardzo dobrze trzyma w ryzach nadwozie na zakrętach. Nawet na bardzo ostrym łuku ani przez chwilę nie czuć przechyłów ani bujania pojazdu. Ma to również swoje kiepskie strony: ASX niezbyt dobrze znosi wszelkie nierówności na drodze. Twardo zestrojone zawieszenie nie zadba o nasz komfort jazdy podczas pokonywania krawężników i „leżących policjantów”. Ale przecież podobno nie można mieć wszystkiego.

Po przełączeniu się na tryb przednionapędowy samochód zdradza skłonności do zrywania przyczepności. Taka sytuacja miała miejsce nie tylko podczas pokonywania ostrego łuku, ale również podczas bardziej energicznego ruszania ze świateł. Jego wybór ma jednak swoje plusy: zużycie w cyklu miejskim wyniosło 8 l/100 km oleju napędowego na setkę, podczas gdy jazda z napędem na obie osie skutkowała wynikiem 10 litrów na każde pokonane 100 km drogi.

Werdykt
Mitsubishi ASX jest na tyle ładnym samochodem, że skutecznie rekompensuje o wiele mniej atrakcyjny wygląd wewnątrz. Wprawdzie pakiet Ralliart wprowadza sporo słońca do środka bardzo ładnymi fotelami oraz kanapą, ale ich obecność wymaga jednak sporej dopłaty. ASX wyposażony w pakiet Ralliart to koszt 129 990 złotych. Za tę kwotę otrzymujemy najmocniejszego diesla w ofercie, który jest dostępny wyłącznie z automatyczną, nieco zbyt leniwą, 6-stopniową skrzynią biegów. Cena uwzględnia również napęd 4×4, ale czy podczas jazdy w mieście ta moc przenoszona na obie osie (a co za tym idzie wiąże się z większym zużyciem paliwa) jest nam tak naprawdę niezbędna? Widocznie tak, ponieważ model ASX (niekoniecznie ze sportowym pakietem) cieszy się na rynku całkiem sporym powodzeniem.

Na TAK:
– ładny wygląd,
– sztywne, sportowe zawieszenie
– bardzo ustawny bagażnik

Na NIE:
– zbyt wolna skrzynia biegów
– zbyt ascetycznie wykonana kabina pasażerska

Mitsubishi ASX 2.2 DiD AWD Ralliart – dane techniczne:
Silnik – 4N14, turbodiesel, 4 cylindry, 16 zaworów
Pojemność skokowa – 2268 cm3
Moc – 150 KM przy 3500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy – 350 Nm przy 1500-2750 obr/min
Skrzynia biegów – automatyczna, 6-biegowa
Napęd – 4WD, 2WD
Pojemność bagażnika – 419 litrów
Przyspieszenie 0-100 km – 10,8 sekund
Prędkość maksymalna – 190 km/h
Masa – 1520 kg
Długość/ szerokość/wysokość  – 4295/1770/1615 mm

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze