Test Mini Coupe Cooper S – kochaj życie!

Patrząc na te samochody serce się uśmiecha. Podczas jazdy cieszy się już cała dusza. W świecie motoryzacji są jak klocki LEGO - świat bez nich? Byłby smutny. Mini właśnie wypuściło ze swojej wesołej krainy kolejną propozycję; małego drapieżnika w wersji coupe. Czy to słuszna decyzja?

Są tak kolorowe i pozytywne, że gdyby ktoś się pokusił o motoryzacyjną wersję „Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków” to właśnie siedem samochodów Mini powinno zgarnąć rolę skrzatów. Te samochodziki odrodziły się niczym Feniks z popiołów, od kiedy marka trafiła pod skrzydła BMW. Bawarczycy przekuli ukochane autko Brytyjczyków na żyłę złota. Mini przestały być już takie mini, wyrosły, wypiękniały. Zyskały całą paletę odcieni i akcesoriów, dzięki którym każdy może wyrazić swoje własne „ja” siedząc za kierownicą wybranego egzemplarza.

Ale rynek nie znosi nudy. Zatem projektanci na nowo zasiedli do desek kreślarskich w celu rozpętania kolejnej Wiosny Ludów.  Dali jednak taki upust swojej fantazji, że niektóre Mini zaczęły wyglądać wręcz jak maxi w znacznym stopniu odbiegając od pierwowzoru. Jednym ze współczesnych nieco dziwnych tworów jest Mini Cooper S Coupe.

Mini Coupe Cooper S
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Pierwsze wrażenie? Mocno mieszane. Auto wygląda tak, jakby ktoś niechcący na niego nadepnął. Próbuję dopuścić do głosu serce, ale ono już od dawna jest wierne tradycyjnym wersjom nadwozia. W pełnym skupieniu oglądam przybysza. Dam mu szansę, w końcu to Mini – musi mieć w sobie tę odrobinę magii, która zrzesza więcej fanów niż klub Myszki Miki. Zadziorny wlot powietrza na masce, podwójna, chromowana końcówka wydechu – tak, to nadal jest Mini Cooper S. Tylko zdaje się, że Pudzian usiadł mu na dachu…

Niskie nadwozie, nisko schodząca ku tyłowi auta linia dachu. I obok ja, nie taka znowu najniższa. Czy z tej mąki będzie chleb? Otwieram drzwi i podejmuję wyzwanie – wciskam się do środka w poszukiwaniu wrażeń.

Retro czy Futuro?
Wbrew pozorom miejsca wcale nie jest tu tak mało. Wprawdzie Marcin Gortat mógłby trochę marudzić, ale inni, potencjalni użytkownicy, mieszczący się wzrostem w normach Unii Europejskiej nie będą mieć powodów do narzekań. Wnętrze to stare, ukochane Mini. Czuję jak przyjemna fala ciepła rozlewa mi się po sercu. Jak można nie kochać tych samochodów?!

Stylowe wnętrze Mini Coupe Cooper S
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

W myśl zasady, że „lepsze jest wrogiem dobrego”, projektanci nie zdecydowali się na zbytnią metamorfozę wnętrza. I bardzo słusznie, nowy kształt nadwozia w zupełności wyczerpał limit niespodzianek w tym samochodzie. Fotele są niezwykle wygodne i komfortowe, a kierownica, podobnie jak w każdym  samochodzie tej marki, wręcz sama garnie się do rąk zachęcając, żeby jej nie puszczać. Wprawdzie brakuje tu tylnej kanapy (w wersji coupe jej obecność byłaby sporym nietaktem), ale jej brak z pewnością wynagrodzi spory bagażnik o pojemności 280 litrów. Całość tradycyjnie jest utrzymana w klimacie retro, oczywiście z udaną domieszką współczesności. Duży, centralnie umieszczony obrotomierz to zdecydowanie mój faworyt. Patrząc na niego odbywam podróż do przeszłości. Podobnie z prędkościomierzem wielkości anteny satelitarnej, chociaż w jego przypadku domieszka XXI wieku jest już bardziej widoczna (za sprawą zintegrowania z wyświetlaczem komputera pokładowego). Możliwość ustawienia podświetlenia wnętrza na jeden z wybranych odcieni to już jeden z tych dodatków, dzięki którym wybaczę tej marce dosłownie wszystko – nawet jeżeli kierownica byłaby w kształcie trójkąta.

Wnętrze zostało wykonane z wysokiej jakości materiałów ze szczyptą finezji i całą garścią polotu. Ale to „gokartowy styl jazdy” jest podobno znakiem firmowym marki. Czy wersja coupe podtrzyma tę tradycję? Kobieca ciekawość nakazuje mi to sprawdzić.

Mini rozrabiaka?
Zabierając się do pisania tego tekstu obiecałam sobie obiektywizm i bezstronność. I słowa dotrzymam; samochód jest wręcz genialny! Małe i krótkie nadwozie czyni go lekkim i zwinnym łobuzem, wręcz stworzonym do zabawy. Ukryty pod maską turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1.6 l. i mocy 184 KM sprawia, że Mini wręcz roznosi energia. Podczas jazdy szybko daje się wyczuć, że trzyma się drogi, jak przylepiony. Dodatkowo nadwozie zachowuje się, jak odlane z jednego elementu; zwarte i sztywne sprawia, że czujemy się jak w wystrzelonym pocisku, a nie w samochodzie.

Mini Coupe Cooper S – zaskakująco przestrzenny bagażnik, choć nie do końca ustawny.
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Przy prędkości 80 km/h wysuwa się tylny spojler, a to dopiero początek sportowych niespodzianek. Przycisk Sport to wrota, za którymi czeka na nas inny świat. Dźwięk pracy silnika z brzydkiego kaczątka przekształca się w łabędzia, wspomaganie kierownicy topnieje i kręcenie kierownicą wymaga więcej siły kierowcy, zaś reakcja na gaz jest tak wyczulona, jak diabeł na wodę święconą. Pikanterii dodają głośne strzały z tłumika towarzyszące redukcji biegów i bardzo precyzyjne prowadzenie dźwigni zmiany biegów, której lewarek działa z dokładnością godną snajpera. Czuję, że tracę dla tego auta głowę, a radość z jazdy nabiera dla mnie zupełnie nowego znaczenia.

Zawieszenie jest dość twardo zestrojone, co w połączeniu z małym rozstawem osi może sprawiać wrażenie, że Mini Cooper S na koleinach i nierównościach może zachować się dosyć niespokojnie. Jednak wszelkiego rodzaju niedogodności z pewnością skutecznie przyćmi perfekcyjny silnik. Już od najniższych obrotów daje nam odczuć przyjemny dopływ mocy, która towarzyszy nam aż do 5500 obr./min. Nic tylko wciskać gaz, cieszyć się chwilą, zwłaszcza na wąskich i krętych drogach, gdzie Mini czuje się jak ryba w wodzie. Podczas intensywnej zabawy w miejskiej dżungli maluch zadowala się zużyciem paliwa na poziomie 10,3 litra na 100 kilometrów. Tak niewiele za tak wiele? To się nazywa pełnia szczęścia.

Mini Coupe Cooper S – zwraca uwagę każdego.
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Nie ma róży bez kolców
Jeżeli złota rybka zechce kiedyś spełnić może trzy życzenia, z pewnością będą to trzy samochody Mini. Czy znajdzie się wśród nich wersja Mini Cooper S Coupe? A czy można nie chcieć zjeść kolacji w towarzystwie Brad’a Pitt’a? Ten samochód to przeniesienie dziecięcych marzeń do rzeczywistości – sportowe zawieszenie, świetna skrzynia biegów, nadwozie zawieszone tuż nad ziemią, niska masa własna i świetny silnik, który oferuje maksimum mocy w niemalże pełnym zakresie obrotów. Ale świat nie jest idealny i samochody Mini również. Ceny wersji Coupe zaczynają się od 107 600 złotych. Za wszelkie dodatki trzeba słono zapłacić. Ale czy ten samochód nie jest wart każdych pieniędzy?

Na TAK

elastyczny silnik

– oryginalna i niepowtarzalna stylizacja nadwozia

– stosunek moc / masa

– aceptowalne zużycie paliwa

Na NIE

wysoka cena zakupu

– słaba widoczność do tyłu

– niskie nadwozie utrudniające wsiadanie

– przesadnie nisko poprowadzona linia dachu

Dane techniczne Mini Coupe Cooper S:

Silnik – benzynowy, turbodoładowany

Pojemność –  1598 cm3

Moc – 184 KM przy 5500 obr/min

Moment obrotowy – 240 Nm przy 1600 obr/min

Skrzynia biegów – manualna, 6-biegowa

Masa – 1165 kg

Pojemność bagażnika – 280 l

Pojemność zbiornika paliwa – 50 litrów

Długość/szerokość/wysokość – 373/168/138 cm

Prędkość maksymalna – 230 km/h

Przyspieszenie 0-100 km/h – 6,9 s

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze