Magda Wilk

Test Mercedes-Benz CLA Shooting Brake Orange Art Edition

Mając już żonę albo męża i dzieci wydaje nam się czasami, że nasze motoryzacyjne życie może lec w gruzach. W końcu nie możemy już za bardzo pozwolić sobie na sportowe auto, bo nie dźwignie ono tej całej liczby bagaży. Ale czy skazanie na kombi musi dla nas oznaczać, że coś w życiu tracimy?

Powiemy krótko: Mercedes udowodnił nam, że nie. Oto limitowane CLA Shooting Brake Orange Art Edition.

Efekt wow!
Wygląd Mercedesa jest tak ekscytujący, że aż rozpala do… tym razem pomarańczowości. Nawet nie zwracam aż tak dużej uwagi na fakt, że jest to kombi. Sportowa sylwetka i lekko agresywny wygląd daje poczucie, że to naprawdę szybkie auto! Stojąc pod centralą Mercedesa w środku aż skaczę z radości na widok tego samochodu. Obchodzę dookoła. Z przodu duży grill, a na nim wielka gwiazda. Tył lekko ścięty, z dwoma rurami wydechowymi. Wszystko w kolorze szary metalik. Do tego te pomarańczowe dodatki idealnie wkomponowane w całość. Można je zauważyć już w postaci delikatnej linii na przednim zderzaku, jak i na dyfuzorze, ale i na „pierścieniach” bi-ksenonowych reflektorów. Całość dumnie prezentuje się na 18-calowych czarnych felgach AMG, również z delikatnym akcentem (pomarańczowe ranty). Dla mnie to CLA wygląda fenomenalnie, więc nie dziwi mnie, że tak dobrze się sprzedaje.

Lansiarz
Oczarowana wyglądem CLA nie mogłam doczekać się kiedy wsiądę do środka. Jestem i… na początku chłonę jak mogę. Wszystko wydaje mi się nowe, ponieważ ostatni raz jechałam Mercedesem kilka lat temu. Pierwsze wrażenie? Duże! Sportowe fotele z biało-pomarańczowymi pasami wyglądają rewelacyjnie. Do tego w szybki sposób można ustawić je w każdej pozycji (przyciski elektrycznego sterowania znajdują się na drzwiach). Skórzana deska rozdzielcza z pomarańczowym przeszyciem nadaje sportowego charakteru. Pozostałe skórzane elementy znajdziecie również na krawędziach podokiennych, podłokietnikach w drzwiach, czy też podłokietniku na konsoli środkowej. Wszystko również delikatnie zaakcentowane pomarańczowym przeszyciem. Efekt „wow” trwa dalej, kiedy zerkam na przód deski. To laminowane włókno węglowe. Nie brakuje również chromowanych elementów, m.in. w postaci obudowy nawiewów i klamek. Aczkolwiek ta mieszanka włókna węglowego, skóry i chromu nie do końca mi pasuje.

Szybko jednak odwraca uwagę od tego 7-calowy ekran systemu multimedialnego. Tyle że niedotykowy. Poruszamy się po nim przy pomocy dwóch gałek, które znajdują się pomiędzy fotelami. Niestety, całość nie jest zbyt intuicyjna i znalezienie niektórych funkcji bywa problematyczne. Radiem czy klimatyzacją możemy sterować z kolei również regularnymi przyciskami – połączenie starych rozwiązań z nowoczesnymi.

Chwytam trójramienną, „mięsistą” kierownicę ze skórzanym obszyciem, dającą dostęp do sterowania wieloma funkcjami w aucie. Zanim jednak uruchomię silnik, sprawdzam jeszcze co się dzieje za mną. Zewnętrze siedziska tylnej kanapy również mają pomarańczowo-białe pasy. Naprawdę to połączenie strasznie mi się podoba. Szczególnie w nocy, przy blasku diodowego oświetlenia Ambiente (do wyboru jest 12 kolorów i pięć stopni jasności). Masz wtedy poczucie nowoczesności w połączeniu z luksusem.

A jak z bagażnikiem? W końcu z tego sportowego zafascynowania zejdźmy trochę na ziemię. Bagażnik to 495 l pojemności, czyli dość sporo, przy czym po złożeniu siedzeń powiększa się do 1354 l. Też nieźle! Szkoda, że po otwarciu jego pokrywy mamy dość wąski otwór załadunkowy z zaokrąglonymi bokami. Z pewnością przy większej liczbie bagaży, bądź tych, o nieregularnych kształtach możemy mieć problem. Cóż… Zapinam pasy (również z pomarańczowym przeszyciem), by sprawdzić, czy ten Shooting Brake zaskoczy mnie swoją mocą.

Peace!
Pierwsza reakcja po uruchomieniu zapłonu to… jak ruszyć dalej. Mam do dyspozycji wersję automatyczną i… tradycyjnego lewarka nie ma w miejscu, gdzie mogłabym się go spodziewać. Dźwignia zmiany biegów znajduje się po prawej stronie kierownicy – tam, gdzie zazwyczaj „wycieraczki”.

156-konny silnik 1.6 obiecuje dużo (przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 8,7 s). Na dodatek współpracuje z przekładnią dwusprzęgłową, a więc teoretycznie szybką. Wciskam pedał do podłogi i… czar pryska! Ostrych przyspieszeń absolutnie nie odczuwam. Co gorsza, skrzynia Mercedesa odbiera mi całą ochotę do dynamicznej jazdy. Gdy chcę dać CLA do wiwatu, mam wrażenie jakbym je zarzynała. Przełożenia są długie, zmiana następuje bardzo topornie i do tego ten przeraźliwy dźwięk. Mimo że mam możliwość przełączenia skrzyni w tryb ręczny (również sportowy) i przy pomocy manetek przy kierownicy mogę decydować sama o zmianie biegów, to jednak zmienia się niewiele. Zresztą nawet w trybie manualnym automat sam ingeruje i powyżej 6200 obr/min zmienia bieg na wyższy. Owszem, przy spokojnej jeździe układ napędowy spisuje się nieźle, ale po CLA można oczekiwać zdecydowanie więcej.

Podobnie rzecz się ma z zawieszeniem. Przy „spacerowej” jeździe nie poczujemy zbyt dużego dyskomfortu, jednak przy nieco szybszej zwrócimy uwagę, że nierówności są wybierane dość topornie. Przy większych prędkościach odczujemy z kolei wysoką masę auta (1455 kg) i to, że ma nadwozie typu kombi. Nie zachwyca też zużycie paliwa. Katalogowe to 7,3 l/100 km w mieście, 4,7 l/100 km w trasie, co daje średnią 5,6 l/100 km. Mój wynik poza miastem wahał się pomiędzy 9 a 11 l/ 100 km.

Czyli jaki?
Mercedes CLA Shooting Brake zachwyca wyglądem, ale niestety niczym innym. Skrzynia odbiera mu sportowego ducha, a silnik brzmi bardzo nieprzyjemnie i osiągami nie „dogania” tego, co obiecuje nadwozie. Na dodatek, komfort też nie jest mocną stroną tego Mercedesa. Tak, CLA Shooting Brake…  trochę rozczarowuje. Jeśli jednak wystarczy nam, że wygląda i lubimy spokojną jazdę, czyli taką, aby każdy inny uczestnik ruchu dostrzegł nawet te pomarańczowe ranty na 18-calowych felgach AMG to… nawet silnik 1,6 wspomagany turbo spokojnie nam wystarczy. I tak jadąc gdziekolwiek zrobicie chcąc niechcąc ogromne wrażenie.

NA TAK:
– wygląd nadwozia;
– pomarańczowe elementy limitowanej wersji Orange Art;
– fotele i panoramiczny elektryczny dach.

NA NIE:
– głośna kabina;
– automatyczna skrzynia biegów;
– cena wersji testowanej z bogatym wyposażeniem – ok 250 000 złotych.

Dane techniczne Mercedes-Benz CLA Shooting Brake OrangeArt Edition
Silnik: benzynowy, turbo
Pojemność: 1595 cm3
Moc maksymalna:  156 KM przy 5300 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 250 Nm w zakresie 1250-4000  obr./min             
Napęd: na przednią oś
Pojemność bagażnika w litrach: 495/1354 l
Masa własna: 1455 kg

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze