Terapia szokowa ze Skoda Auto Szkoła – relacja i galeria ze szkolenia Eco-Driving

Nadszedł czas na szkolenie z eco drivingu. Nie ukrywam, że jazda w stylu eco zdecydowanie nie jest tym, co lubię najbardziej. Wręcz przeciwnie. Szczerze, to nawet niespecjalnie wierzyłam w tę całą filozofię. Ale co tam? Dla mnie to po prostu kolejne wyzwanie i możliwość poznania nowego. Tyle tylko, czy faktycznie coś uda mi się z tego szkolenia wynieść? Coś poza długopisem?

W piątek podczas kolacji mogłam poznać kolejnych członków mojego teamu. Dziewczyny „18+” – zdziwiło mnie, że trafiłyśmy z konkursem do osób, które – podobnie jak ja – raczej lubią „depnąć” w pedał gazu i mają ciężką nogę. Ale widocznie coś je zaciekawiło, zainteresowało i przykuło uwagę. Jeśli nie tematyka eco, to może po prostu nowe wyzwanie w postaci uczestnictwa w szkoleniu. Zapewne stąd ich nastawienie było podobne do mojego. Czyli towarzyszyła im niezbyt duża wiara, że panom ze ŠKODA Auto Szkoła uda się przekonać nas do eco drivingu.

Jak zwykle wesoło w Motocaina Team 🙂
fot. Skoda

W sobotę po śniadaniu pognaliśmy do ŠKODA Autolab – Interaktywnego Centrum Bezpieczeństwa – gdzie na sali czekał już zespół instruktorów. Harmonogram szkolenia składał się zarówno z części teoretycznej, jak i praktycznej. Zaczęliśmy od rozmowy czym właściwie jest jazda eco. Radek powoli wprowadzał nas w ten temat, przy czym nie omawialiśmy jeszcze złotych zasad eco drivingu. Podzieleni na dwie grupy wskazaliśmy plusy i minusy tego stylu jazdy. Z naszym nastawieniem w przypadku rzeczy na „NIE” mieliśmy zdecydowanie łatwiejsze zadanie. W końcu eco driving do tej pory kojarzył się nam z nudą, aferami w samochodzie (pasażerowie, którzy chcieliby więcej wrażeń), możliwością uśnięcia za kierownicą, wolną jazdą i absolutną koniecznością wyłączenia myślenia, bo po co myśleć skoro… toczymy się z prędkością ślimaka. Wydawało nam się, że argumenty te są nie do obalenia. Sposób jazdy przyjazny dla środowiska i domowego budżetu musi być przecież wolny i siłą rzeczy – totalnie nudny.

Skupienie na twarzy uczestniczki szkolenia – trzeba zapamietać kilka zasad eco-drivingu.
fot. Magda Wilk

Jakie nudno?!
Po krótkim wstępie ruszyliśmy do aut. Przed nami dość prosty test nawyków. Każda z nas miała do pokonania 13-kilometrowy odcinek, własnym stylem jazdy. Pan instruktor na prawym fotelu „cichutko” sobie siedział, obserwując i analizując technikę prowadzenia samochodu. Rejestrował przy tym średnią prędkość, zużycie paliwa i czas pokonania trasy, czyli elementy mające wpływ na ekonomię oraz bezpieczeństwo. Nasze przejazdy mocno się różniły. Mój był dość agresywny. Karoliny, która odebrała prawo jazdy w lipcu – zachowawczy. Gosi? Hm, mieszany, bo jak sama powiedziała, zbytnio zasugerowała się tematyką szkolenia i zanim dowiedziała się, czym jest jazda eco, już próbowała jechać według własnej „eco-filozofii”. Kasia z kolei prowadziła inny samochód, ale widząc jak oddalała się od nas, śmiało można stwierdzić, że raczej do najspokojniejszych kierowców nie należy.

Po jazdach ponownie wróciłyśmy na salę. Tym razem w celu poznania złotych zasad eco drivingu, które znajdziecie również na stronie ŠKODA Auto Szkoła. A jakie to zasady?

1. Jedź na najwyższym możliwym biegu i na najniższych możliwych obrotach silnika.

2. Przyspieszaj, jeśli warunki ruchu na to pozwalają, dynamicznie wciskając pedał gazu.

3. Ruszaj od razu, nie rozgrzewaj samochodu na postoju.

4. Gaś silnik, jeśli przewidujesz, że zatrzymanie potrwa dłużej niż 30 sekund.

5. Bądź przewidujący – unikaj zbędnych przyspieszeń i hamowań.

Dziewczyny z Motocaina Team spisują za i przeciw jazdy eco.
fot. z archiwum Magdy Wilk

Co ciekawe, wszystkich punktów jest 12. Przy okazji brawa dla trenera Radka za bardzo dużą wiedzę nie tylko z tematyki eco drivingu, ale i z zagadnień dotyczących motoryzacji. W grupie trafił się bowiem jeden „nadgorliwiec”, którego pytania sięgały „dna” aut. Trenerskie umiejętności wychodzenia z różnych sytuacji, jak i bogata wiedza „pana prowadzącego” pozwoliły jednak sprawnie i szybko sprowadzić go na ziemię.

Nadszedł czas powrotu do samochodów i sprawdzenia poznanej teorii w praktyce. Wsiadamy i… instruktor Michał zdecydowanie się ożywił!

Od kiedy tylko ruszyliśmy dawka informacji, którą w ciągu jednej minuty na każdym prawie skrzyżowaniu, zakręcie, podjeździe zaczął nam przekazywać była taka, że i my zdecydowanie się obudziłyśmy: „Gaz, gaz, szybko czwórka, luz, sprzęgło, zmieniaj bieg…”. Ktoś mówił, że eco jazda jest nudna? Ten argument został w jednej chwili obalony! W warunkach drogowych według zasad Eco Drivingu z instruktażem trenera pokonałyśmy ten sam dystans, co wcześniej. Jak wyszła konfrontacja tych dwóch przejazdów?

Nadszedł wreszcie ten wiekopomny moment, czyli przekazanie notatek, które instruktor uzupełniał i tak skrzętnie przed nami ukrywał. W tym momencie nastąpił szok! I to jaki!?

Wnioski nasuwają się same…
fot. Magda Wilk

Dające do myślenia fakty
Tą samą Skodą Rapid ze 105-konnym turbodieslem pokonałam trasę ze średnim zużyciem paliwa wynoszącym 7,4 l/100 km. Teraz? 4,2 l/100 km! Za drugim razem jazda była zdecydowanie płynniejsza, więc mogłam się tego spodziewać. Zaskoczyło mnie jednak to, że miałam wyższą średnią prędkość. Jakby tego było mało, dziewczyny dodatkowo skróciły czas przejazdu! Nawet o 3 minuty! I to chyba zrobiło na nas największe wrażenie!

Po jazdach otrzymałyśmy instrukcje dotyczące ekonomicznej jazdy, czyli co wykonujemy dobrze, nad czym musimy popracować i jakie są nasze najlepsze cechy jako eco kierowcy. Co ciekawe, tutaj wpisano mi dynamiczne ruszanie/przyspieszanie, co wydawałoby się, że kompletnie nie ma nic wspólnego z profilem eco kierowcy. Kolejny mit został więc obalony.

Po takiej dawce terapii szokowej ponownie wróciłyśmy na salę, aby podsumować nasze wyniki. Radek przedstawił korzyści z eco jazdy, z których podstawowe to przede wszystkim zmniejszenie zużycia paliwa – nawet do 25% – oraz pozytywny wpływ eco jazdy na bezpieczeństwo kierowców w codziennym użytkowaniu pojazdu. Na koniec mogłyśmy zwiedzić Skoda Autolab, o którym już wcześniej pisałam tutaj.

Dachowanie w symulatorze w Skoda Autolab na wesoło – zwykle nie jest to przyjemne…
fot. Magda Wilk

ŠKODA Auto Szkoła obaliła naszą teorię i hucznie stwierdziłyśmy, że jazda w stylu eco nie jest nudna! Warto więc skorzystać z tego typu wiedzy, bo jeśli nawet nie chodzi o pieniądze, to może należy pomyśleć o zaoszczędzonym czasie. Mimo wszystko finanse zdecydowanie bardziej mnie przekonują, bo tak jak to podsumował Radek: „moi koledzy odkąd stosują zasady eco jadąc na rajd, w kwocie dojazdu mają też teraz hotel”. Wiem jak ciężko jest zamknąć budżet na wszelkie starty w sportach motorowych, dlatego eco driving jest tym bardziej w cenie.

Nie mówię, że zawsze będę „eco-kierowcą”, ale na pewno wdrożenie kilku zasad w niektórych sytuacjach pozwoli mi nie tylko na zaoszczędzenie pieniedzy na hotel podczas zawodów, ale być może i na nową sukienkę, która przyda się… jak już będę odbierać rajdowe trofea.

Póki co, w codziennej jeździe szkolenie najbardziej przyda się chyba Małgosi, mamy bliźniaków, która stwierdziła: „eco jazda to chyba najlepszy sposób na to, żeby moje dzieci nie wymiotowały w samochodzie!”

To chyba wystarczy za cały komentarz!

Chcesz wygrać kolejne szkolenie – tym razem z safe-drivingu? Kliknij tu.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze