Skoda 4×4 – oczami samochodowej amatorki

Nie znasz dnia ani godziny kiedy Twoja młodsza siostra zadzwoni do Ciebie z propozycją nie do odrzucenia. „Amatorski tekst, amatorskie wrażenia. Takich jeszcze na Motocainie nie było. Jedź, testuj, baw się dobrze i nie przynieś mi wstydu". Krótkimi słowy zostałam pchnięta w inny świat i znalazłam się na prezentacji Skody z napędem 4x4 w Barcelonie.  

Obszar doświadczalny Skody w okolicach Barcelony.
fot. Skoda

Obszar doświadczalny Skody położony jest w pięknej, górskiej okolicy, ponad godzinę jazdy od Barcelony. Ruszyliśmy więc wybraną Skodą Yeti przez wyznaczone w nawigacji punkty. Trasa była bardzo urozmaicona, od autostrady, po małe miasteczka. Yeti sprawował się bez zarzutu, a ja – jako średnio doświadczony kierowca – wśród coraz bardziej krętych i stromych dróg, czułam się spokojnie i pewnie. Okolica stawała się coraz bardziej górzysta i dzika; serpentynami i tunelami wypadliśmy na zapierający dech w piersiach widok masywu Montserrat. Wkrótce dotarliśmy do celu – położonego w dolinie Skoda 4×4 Experience Area. Sprawnie zorganizowane jazdy, odbywające się według zapisów, pozwalały doświadczyć prowadzenia wszystkich modeli 4×4 oferowanych przez Skodę, w warunkach pozwalających na optymalne wykorzystanie ich możliwości. Nie mogłam sobie odmówić szansy sprawdzenia pełnej gamy samochodów (i siebie) na każdej z tych tras, dlatego zapisałam się na wszystkie dostępne opcje.

Skoda Octavia Scout Gravel Drive
Przede mną płynna jazda offroadowa po żwirze i szutrze, poprzez wzgórza otaczające obszar doświadczalny Skody. Czyli trasa w zmiennych warunkach prowadzona przez instruktora za pomocą walkie-talkie. Trzy Octavie Scout, jedna za drugą, bez żadnych problemów pokonywały wzniesienia i duże spadki. Początkowo ten odcinek wydawał mi się zbyt łatwy, jak na możliwości samochodu i moje, zapalonej, ambitnej „testerki amatorki”, jednak w trakcie został zmieniony i pojechaliśmy na trasę przygotowaną dla Skody Yeti. I tu Scout poradził sobie znakomicie. Siedząc za jego kierownicą ani przez chwilę nie zastanawiałam się, czy uda mi się pokonać długie i ostre wzniesienie lub późniejszy spadek, którego kolejnych metrów nie widać, gdy wisi się na dwóch kołach auta u krawędzi urwiska. Ten samochód zrobił na mnie największe wrażenie, chyba ze względu na swoją zewnętrzną niepozorność i ogromne możliwości terenowe. W środku skonstruowany podobnie do zwykłych samochodów osobowych, nie sprawia wrażenia takiej siły, bezpieczeństwa i sprawności.

Skoda Superb 4×4 Tech Drive
Nadszedł czas na ciekawie przygotowany, profesjonalny test na specjalnej, śliskiej nawierzchni, poprzedzony wyjaśnieniem przy komputerze co i w jaki sposób będzie badane. Pokazuje się rzecz jasna skuteczność Skody 4×4. Kierowca i trasa – dzięki opartym na zapisie z GPS danych – są równocześnie filmowani wewnątrz i na zewnątrz, a indywidualne parametry, ukazujące różnicę między przejazdem z przednim napędem a 4×4, trafiają na mój pen drive. Wynik nie jest powalający, a ja na całej trasie mam minę niedzielnego kierowcy wypuszczonego na miasto (pamiętacie czarnoskórą policjantkę z Akademii Policyjnej pokonującą radiowozem slalom słupków?). Ale doświadczenie niepowtarzalne! Superb naprawdę dobrze trzymał się jezdni, tył nadwozia jechał za mną, a nie obok mnie, a tor jazdy 4×4 wyraźnie bliższy jest ideałowi. Dwa krótkie podejścia i przesiadam się do Yeti.

Skodą Yeti przeżyłam największą, terenową przygodę.
fot. Skoda

Skoda Yeti Off Road Drive
Zasiadam w Skodzie Yeti, na krótkim, specjalnie przygotowanym torze różnych przeszkód. Za chwilę rozpoczną się strome spadki, rozpadliny oraz boczne przechyły. Jazda prowadzona jest przez instruktora poprzez walkie-talkie i trwa ok. 15 minut. Nie ma się czym chwalić, ale za pierwszym razem udało mi się wspaniale „powiesić” Yeti na wzniesieniu. Zbyt głęboko wjechałam  prawą stroną na zbocze trasy, stawiając samochód pod ostrym kątem. Towarzyszący mi przesympatyczny fotograf, mocno wystraszony tą pozycją, zamarł w bezruchu. Chichocząc nerwowo dramatycznie usiłował utrzymać w pionie chociaż głowę. Huknęłam na niego by wyskoczył z samochodu i robił zdjęcia z zewnątrz. Oczywiście nie było to łatwe. Praktycznie wisiał nade mną na pasie, który przytomnie zapiął przed rozpoczęciem jazdy, jak tylko się zorientował, że jedzie z fiśniętą amatorką, w dodatku po raz pierwszy widzącą automatyczną skrzynię biegów. Mnie siedziało się całkiem wygodnie, profil siedzenia nie pozwolił mi zsunąć się na drzwi. Przy pomocy instruktora z zewnątrz, aparat wraz z fotografem wygramolił się do góry. Samochód wypchnięto do tyłu i jeszcze raz spróbowałam przejechać tę przeszkodę, praktycznie stojąc wyłącznie na lewych kołach. Uff, udało się! Dla pewności pokonałam całą trasę jeszcze raz, wypróbowując opcję Off road, która na dużych spadkach pomaga zachować właściwe tempo jazdy, praktycznie bez ingerencji kierowcy. Po raz kolejny przekonałam się, że nie zawsze szybko oznacza skutecznie.

Skoda Yeti Off Road Drive II
Kolejne podejście do Yeti i wymagająca trasa offroadowa poprzez okoliczne wzgórza w zmiennych warunkach, z długimi i stromymi spadkami – całość na szczęście znów prowadzona przez instruktora, rekomendującego w odpowiednich momentach zastosowanie systemu Hill Descent Control. Oczywiście, by pokonać długi i stromy spadek, trzeba wcześniej na niego wjechać, co nie dla wszystkich było zadaniem łatwym. Dostosowanie prędkości do nachylenia urwiska jest tu sprawą kluczową, co dla laika skończyć się może (i skończyło) zgaśnięciem silnika. A wtedy już żaden system nie zapobiegnie bezwładnemu, powolnemu lub mniej, zsuwaniu się ze stoku. Odpalenie silnika na zaciągniętym hamulcu ręcznym było ostatnim moim sukcesem przy tym wjeździe, pozostało mi jedynie powolne zsuwanie się do podstawy urwiska – cóż, ruszenie z miejsca do przodu na ścianie o takim nachyleniu graniczyło z cudem. Kolejna próba, dzięki zawrotnej szybkości, zakończyła się sukcesem, czyli rozpaczliwym hamowaniem przed ścianą na wąskiej skalnej półce.

Octavia Scout jest wprost stworzona do jazdy po szutrze.
fot. Skoda

Wszystkie ze Skód mają dość precyzyjne i całkiem intuicyjne ustawianie wysokości i nachylenia siedzenia oraz oparcia. Nie jestem zbyt barczysta, a mój ciężar nie przebije worka cementu, dlatego w tym Yeti, chyba ze względu na najbardziej wymagającą trasę, odczuwałam duży luz w fotelu. W drodze do ośrodka doświadczalnego, wspólnie z kolegą, który udzielał mi profesjonalnych rad dobrego kierowcy na temat mojej karkołomnej pozycji za kierownicą, zauważyliśmy brak miejsca na kolana w Yeti, co przy kierowcach normalnego i wyższego wzrostu, lub kobietach o nogach do samej szyi, może być lekko niewygodne. Obijające się o nogę przy naciskaniu gazu kluczyki można ominąć obniżając nieco siedzenie, nie wpływa to jednak na poprawę widoczności, szczególnie na szczycie urwiska, do którego pokonywania Yeti została wprost stworzona.

Skoda Octavia 4×4 Dynamic Drive
Wytrwałam do końca. Większość dziennikarzy już zniknęła i dzięki temu instruktor miał dla mnie dużo czasu. Wieloletni kierowca rajdowy wsiadł do Octavii przede mną. Ruszyliśmy. Ta jazda miała pokazać, jak ważne jest wypracowanie właściwego toru jazdy. Przez walkie-talkie otrzymywałam wskazówki, na jakie punkty należy się kierować, kiedy hamować, a kiedy nie, gdzie i jak wchodzić w zakręt. Zapomniałam, że jestem w samochodzie, skupiając się wyłącznie na jak najbliższym podążaniu za kierowcą przede mną. W Octavii czułam się, jakbym jeździła nią od zawsze. Kolejne okrążenie na zamkniętym torze pozwalało jechać coraz szybciej i doganiać kierowcę rajdowego. To nic, że dawał mi fory. Pisk opon i zastrzyk adrenaliny sprawiał, że nie mogłam przestać. Dopiero propozycja instruktora, żebym wsiadła z nim i zobaczyła trasę oraz sposób prowadzenia z punktu widzenia pasażera, otrzeźwiły mnie na tyle, że zjechałam z toru. Oczywiście jadąc z nim, dostrzegłam miliony własnych błędów, ale satysfakcja z tej jazdy i tak była ogromna.

To była już ostatnia z rezerwowanych tras. Pora na powrót do Barcelony. Na szczęście jeden z dziennikarzy poczekał na mnie i w drodze powrotnej prowadziłam Superba 4×4 ze skrzynią automatyczną całą drogę. Superb na autostradzie jest idealny. Za radą pasażera przetestowałam opcję tempomatu, która może być przydatna, gdy ktoś ma zbyt ciężką nogę. O dziwo udało mi się nie nacisnąć ani razu lewą nogą hamulca, dzięki czemu cali i zdrowi dotarliśmy o zachodzie słońca do pięknie położonego na wzgórzu nad Barceloną hotelu.

Myślę, że moje wyczyny przysporzyły ciekawych obserwacji i sporo radości doświadczonym dziennikarzom, a instruktorom, ukradkiem ocieranych kropelek potu. Ale mnie dały mnóstwo radości i nauki techniki jazdy. Polecam!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze