Rozmowa z Inessą Tushkanovą o rajdach, motocyklach i sesji w Playboyu

Modelka, kierowca rajdowy, motocyklistka i wielbicielka polskiego żurku -  w przyszłości chce pomóc Michele Mouton we wsparciu kobiet w sportach motorowych. Na razie uwodzi mężczyzn sesjami w Playboyu, zadziwia ich dobrymi wynikami w rajdach, a kobiety zachęca, do spróbowania sił w sporcie samochodowym.

Inessa Tushkanova
fot. materiały zawodniczki

24-letnia Ukrainka, Inessa Tushkanova, zdążyła już trafić na trzy okładki do magazynu Playboy, w różnych krajach – rozebrała się w edycji rosyjskiej, litewskiej i ukraińskiej. Pracuje w modelingu, zarabiając w ten sposób na spełnianie marzeń. Jest pewna siebie, zdeterminowana i ma wyraźny cel – chce jeździć w rajdach. Nie załamują jej niepowodzenia, czy wypadki (ostatnio, podczas rajdu terenowego dachowała), ani też zgryźliwe uwagi mężczyzn – większość patrzy na nią jak na obiekt pożądania, a nie jak na kierowcę rajdowego.

Przyjechałaś za pieniądze polskich sponsorów.
Tak, dla sponsorów jest po prostu ważne, żeby robić im dobrą reklamę, nie ważne skąd pochodzisz. Chodzi też o to, aby być osobą rozpoznawalną.

To, że jesteś modelką, pomaga Ci w pozyskiwaniu funduszy na Twoje starty w rajdach?
Modeling oczywiście pomaga. Piękne kobiety zawsze zwracają większa uwagę i nie chodzi tu tylko o mężczyzn, ale uwagę mediów, kibiców, innych potencjalnych sponsorów. Playboy jest wystarczająco prestiżowy i dobry dla PR, żeby pozyskać pieniądze na starty. Moim zdaniem modelka –  kierowca rajdowy – może zapewnić lepszą reklamę temu, kto inwestuje w nią fundusze, niż ktoś, kto dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki w sporcie motorowym, lub jest osobą nieznaną. Mam bogate portfolio sesji zdjęciowych do ważnych magazynów, a to przyciąga tych, którzy chcą się w nich pokazać ze swoją marką.

Zaczynałaś więc od pracy modelki, a kiedy przyszła pora na rajdy?
Moja siostra – starsza o 12 lat – jest modelką. Jak byłam bardzo młoda zaczęłam z nią jeździć na pokazy mody; spodobało mi się to i chciałam robić w przyszłości dokładnie to samo, w sensie zawodowym. W wieku 14 lat rozpoczęłam więc pracę jako modelka, wyjechałam do Japonii. To jest do tej pory bardzo satysfakcjonujące zajęcie, jednak wiąże się z częstymi wyjazdami, byciem „na zawołanie”, mieszkaniem wciąż w różnych miejscach. Wkrótce okazało się, że mam inną pasję, choć… W sumie od zawsze cieszyłam się na widok samochodu. Praca i młody wiek, nie pozwalały mi rozwijać swoich zainteresowań w tym względzie. Poruszałam się po Kijowie – gdzie mieszkałam – metrem i autobusem. Jednak w środku zaczynałam marzyć o sporcie motorowym, udziale w rajdach. Jak tylko spróbowałam sportu motorowego, dałam z siebie wszystko, żeby się ścigać samochodami.

Co takiego ujęło Cię  w samochodach, rajdach?
Sama nie wiem, po prostu jak widziałam samochód, coś się ze mną działo – reagowałam jak mysz na ser. Wreszcie, po 18-tce kupiłam sobie Daewoo Sense (Lanos), produkowany na Ukrainie – wtedy myślałam tylko o ciągłym jeżdżeniu – pierwsze starty były amatorskie, z Tatianą Chaban na prawym fotelu. Potem zaczęłam interesować się wyścigami ulicznymi, spotykać się z kierowcami, którzy robili jakieś modyfikacje w swoich samochodach. To środowisko mnie zachwyciło i zaczęłam już jeździć bardziej sportowo, a wkrótce udzielać się w pewnym zespole wyścigowym.

Okładka w Playboyu dała jej satysfakcję i pieniądze na starty w rajdach.
fot. tushkanova.com

Jak Cię na początku przyjęto?
No… nie było łatwo: pierwszy raz przyszłam i powiedziałam: cześć, jestem Inessa, co jest grane? Wszyscy zareagowali typowo – pukali się w głowę i mówili, gdzie ja się pcham do męskiego sportu. Ale przychodziłam ciągle, podpatrywałam, a w końcu kupiłam odpowiednie auto – to było Subaru Impreza, wzięłam na nie kredyt. Oczywiście zaczęłam je serwisować w profesjonalnym zespole, a przy okazji pytać chłopaków – jak jeździć rajdowo. Niebawem okazało się, że to właśnie rajdy spowodowały u mnie lekkiego świra.

Teraz mieszkasz w Moskwie?
Tak, ale wcześniej w Kijowie, zresztą zmieniałam w swoim życiu mnóstwo miejsc (urodziła się w Verkhnedneprovsku na Ukrainie, skąd z rodzicami przeprowadziła się do Dnepropetrovska – przyp. red.). Pozuję w rożnych sesjach oczywiście po to także, aby promować sport motorowy, no i dla moich sponsorów, czy własnego PR – najchętniej pozuję w sesjach samochodowych. Aparat mnie kocha, a ja robię to także dla własnej satysfakcji. Ale teraz już wiem, że mogłabym żyć bez modelingu – najchętniej startowałabym jakimś autem WRC…

Poza rajdami też się ścigasz w innych dyscyplinach.
Tak, właściwie jestem w stanie jeździć w każdej dyscyplinie sportu motorowego – samochodowego, jeśli na tym zależy moim sponsorom. Ścigam się w wyścigach, rajdach, czy – tak jak ostatnio – w rajdzie terenowym. Jednak najważniejsze są dla mnie klasyczne rajdy, najlepiej autem z napędem 4×4.

Jak się poznałyście z Natalią (pilotka Inessy – przyp. red.)?
Obie byłyśmy pilotkami, choć Natalia ma w tej kwestii więcej doświadczenia. Jest profesjonalistką, instruktorką pilotażu – uczy początkujących pilotów rajdowych jak opisywać trasę i generalnie być dobrym w tej dziedzinie. Jest bardzo mądrą, silną kobietą – ma teraz 37 lat, za sobą mnóstwo rajdów, wyścigów, jest więc dla mnie idealną pilotką. Poznałyśmy się na Ukrainie. Od razu proponowałam jej: może stworzymy kobiecy team, to będzie fajne przedsięwzięcie medialne! Po trzech latach Natalia zadzwoniła do mnie i powiedziała: teraz mam czas, możliwości – działajmy!  Stwórzmy kobiecy zespół. Tak to się potoczyło.

Od razu się dograłyście?
Dokładnie. W naszym pierwszym rajdzie zajęłyśmy trzecie miejsce! Dogadujemy się świetnie, a poza tym mamy podobna wagę, a nawet rozmiar kombinezonu. Debiutowałyśmy jako zespół w mistrzostwach litewskich (których runda odbywała się wówczas na Łotwie). Potem był Rajd Estonii, zresztą w krajach bałtyckich – moim zdaniem – jest lepsza organizacja rajdów niż na Ukrainie: silniejsi są konkurenci, całość jest bardzo dobrze nagłośniona medialnie, wiec sponsorom zależy, żeby się tam pokazywać. Choć oczywiście na Ukrainie też startuję, rok temu zajęłam tam 6 miejsce, na Litwie 3.

Jesteś po raz kolejny w Polsce. Miałaś w zeszłym roku, w sierpniu, startować w Rajdzie Rzeszowskim. Co się stało, że nie przyjechałaś?
To jest już mój piąty, albo szósty raz w Polsce. Co do Rzeszowa – miałam problemy w pracy, musiałam zarabiać pieniądze, żeby potem znów móc startować w rajdach. Wiesz, jak sama płacisz za wszystko, wypożyczasz auto, musisz mieć na to dużo funduszy. Wtedy przeważyła chłodna kalkulacja – mimo chęci, musiałam zrezygnować z tego rajdu. Co innego jak jedziesz na zaproszenie, tak jak teraz jest w Rajdzie Barbórki – i masz sponsorów na taki start. Wtedy jest łatwiej.

Prywatnie jest sympatyczną, pewną siebie osobą.
fot. materiały zawodniczki

Co się działo w tym sezonie i jakie masz plany na 2012 rok?
Startowałam w Portugalii, z zespołem Top Run, przedtem w Turcji, wcześniej wygrałam w pewnym rajdzie w Rosji. Musiałam zmienić flagę z ukraińskiej na rosyjską – przekonali mnie do tego sponsorzy. Inaczej nie mogłabym startować w Mistrzostwach Rosji. Na następny rok nie mam na razie żadnych planów. W Rosji, gdzie obecnie rezyduję, uprzedza się o występie na jakimś rajdzie kilka tygodni wcześniej, wiec zwykle jest mało czasu na przygotowania, treningi.

Przyleciałaś niemalże wprost z Portugalii, gdzie jechałaś w wytrzymałościowym wyścigu offroadowym 24 Horas TT Vodafone – Vila de Fronteira, w barwach tym razem włoskiego zespołu. To było na pewno spore wyzwanie dla Ciebie. Nie miałaś pilotki?
Na drugim okrążeniu za łukiem była prosta i nagle dachowałam. Jechałam sama, choć oczywiście byłam w 4-osobowej załodze – miałam z nich najlepszy czas na kwalifikacjach. Czy było trudno? No nie było mi do śmiechu, ale staram się nie myśleć o tym wypadku… Niby wszystko było w porządku z samochodem, a tu fik. Kontrolowałam auto, wszystko działało dobrze, nie było żadnych muld, czy hopek i nagle niespodzianka – byłam całkowicie zaskoczona takim rozwojem sytuacji. Ale to w końcu był mój pierwszy raz, kiedy startowałam w rajdzie terenowym.

Jakim samochodem startowałaś?
Toyotą Land Cruiser 200 – to bardzo fajny samochód: dobry moment, moc, świetne zawieszenie, zresztą to auto wygrało wielokrotnie przeróżne mistrzostwa. Ale tym razem to ja – nieświadomie – wszystko zepsułam.

Myślałaś o udziale w Rajdzie Dakar w przyszłości?
Jasne, nawet miałam już zaproszenie tego typu – na rajd kobiet Aicha des Gazelles – od ukraińskiego koncernu Kraz. Niestety koszt uczestnictwa i przygotowanie auta to ogromny budżet i ostatecznie nie udało się go zapiać – skończyło się na marzeniach. Ale w przyszłości Dakar? To by było coś – wykorzystuję każdą możliwość startu w sporcie samochodowym.

Masz w Polsce wielu fanów – skąd ta popularność? Utrzymujesz z naszymi kibicami kontakty online?
Mam polskie numery rejestracyjne na rajdówce, więc mnóstwo fanów robi mi zdjęcia, kontaktują się ze mną na Facebooku, czy na innych portalach społecznościowych i pytają, kiedy będę wreszcie w Polsce. Tak czekali na mój występ w Rzeszowie, a ja zawiodłam, więc teraz wreszcie na Rajdzie Barbórki mam nadzieję się spotkać ze swoimi fanami.

Najpierw startowałaś Subaru Imprezą, a w sezonie 2010 przesiadłaś się do Mitsubishi Lancera. Co w Subaru Ci nie odpowiadało?
Nie, niestety mój kolega, który zajmował się serwisowaniem, mechanikowaniem przy Subaru, zginął podczas Rajdu Bułgarii, wiec skończyły się możliwości eksploatacji tego auta. Poza tym ten samochód sprawiał mi wiele problemów; wolałam się go pozbyć, niż zostać bez możliwości profesjonalnego serwisowania. Potem przyjechałam do Polski, skontaktowałam się z polskim zespołem, oni zaproponowali mi Mitsubishi Lancer i tak już zostało.

Jesteś zadowolona ze współpracy z Polakami?
Teraz pracuję z nimi, bo oni dostarczają mi gotowy samochód tam, gdzie mam aktualnie rajd – to wygodne. Zmieniałam wcześniej zespoły, np. na litewski, ale gdy silnik padł na pierwszym rajdzie, szybko się z nich wycofałam. Potem jeździłam z zespołem łotewskim i wreszcie wróciłam do kooperacji z Polakami. Mam mnóstwo ofert z różnych teamów: proponują mi samochody i serwis – po co mam współpracować z kimś, kto nie zapewnia dobrej obsługi. To trochę tak, jak wchodzisz do sklepu i wybierasz sukienkę. Patrzysz w lustro: źle mi w tym, czy dobrze? Źle? To z niej rezygnujesz.

Żaden rodzaj auta czy dyscyplina sportu samochodowego nie jest jej obca.
fot. materiały zawodniczki

Jak było na Kotlinie Mocy? Jeździłaś z Piotrkiem Frankowskim?
Spotkałam tam wielu ciekawych ludzi, poznałam nowych przyjaciół. Bardzo mi się tam podobało; to świetny sposób na rozpoczęcie jakiś poważniejszych startów w sporcie. Jeździłam tam Citroenem DS4 – autem sponsora. Z Piotrkiem nie miałam okazji się przejechać, ale widziałam na filmie, jak jeździł jakimś autem WRC i myślę, że to świetny kierowca.

W Polsce kobiety, które chcą rozpocząć karierę kierowcy rajdowego, spotyka często niechęć sponsorów – Ci wolą promować mężczyzn. Wygląda na to, że Ty świetnie sobie radzisz, więc może masz jakieś rady dla Polek?
Moim zdaniem trzeba mieć wielką pasję do rajdów, iść jak czołg po to, aby uzyskać swój cel. Ważne jest, aby dobrze dogadać się ze sponsorem, stworzyć swoje idealne portfolio – przede wszystkim chodzi tu o sesje zdjęciowe. Potem trzeba współpracować z dobrym fotografem i próbować sprzedać je do ważnych tytułów prasowych, magazynów, portali internetowych. Jeśli się uda, trzeba pracować nad swoją obecnością w TV. Generalnie – nic Cię nie powstrzyma, jeśli tego na prawdę chcesz. No i ważne jest, aby cały czas trenować, znaleźć dobrego instruktora.

Jak teraz traktują Cię inni zawodnicy – mężczyźni? Mają jakiś respekt do Twoich osiągnięć?
W Rosji, jak wykręcę jakiś dobry czas, to mówią: ale ona jest szybka, nieźle się ściga – zawsze komentują to z lekkim zdziwieniem. W zespole jednak traktują mnie jak swojego kolegę.

Nie boisz się wypadków na trasie, tego, że stracisz pracę w modelingu?
Nie boję się o karierę modelki, bo ważniejsze są dla mnie rajdy, choć oczywiście, jak dla każdej kobiety, liczy się dla mnie również to, aby wyglądać pięknie. Jasne, że nie chce mieć jakiś blizn na ciele, podobnie jest przecież u mężczyzn. Moi sponsorzy wymagają ode mnie perfekcyjnego wyglądu. Ale nie boję się jeździć szybko.

Naga sesja zdjęciowa Inessy z Ducati 749C.
fot. tushkanova.com

Jeździsz motocyklem?
Czasem jeżdżę, ale tylko tak po ulicy… Zaczynałam od Jawy, a teraz mam białą Yamahę R6. Sześć lat temu przyjechałam pierwszy raz do Polski, żeby pojeździć na profesjonalnym torze w Poznaniu, właśnie motocyklem –  poza tym bardzo chciałam spróbować żurku. Bardzo mi smakuje do tej pory. A co do jazdy jednośladem: chciałam się ścigać motocyklami. Ale wiedza o tym, co może się zdarzyć – niebezpieczny high side, czy nawet wystarczy jakiś piach na zakręcie i może być po mnie – spowodowała, że na motocyklu jeżdżę dość rozważnie. Poza tym musiałam wybrać  – bardziej kręcą mnie rajdy i przy tym zostałam.

Będziecie startować w Barbórce w klasie drugiej w Renault Clio Sport. Nie lepiej byłoby Lancerem? Skąd ten wybór auta?
Ze względów budżetowych, po prostu Clio jest tańsze. Mieliśmy jeden miesiąc, żeby to zorganizować, a przecież 4-napędowe auta osiągają przed Barbórką niebotyczne ceny. Clio jest nowym doświadczeniem dla mnie, w końcu nigdy nie jeździłam sportową ośką. We wtorek, zaraz po moim przylocie, jeździliśmy ulicą Karową, żeby zobaczyć, jak ona wygląda. Nigdy tam nie byłam, a przecież większość polskich kierowców zna ten odcinek na pamięć. W piątek będę mieć testy, treningi.  Zobaczymy co z tego wyniknie.

Co jest Twoim celem za rok, za 5 i za 10 lat?
Teraz WRC. Myślę, że za 10 lat już nie będę startować. Trzeba będzie pomyśleć o macierzyństwie. Jeśli nie miałabym dziecka, moje życie nie byłoby odpowiednio zbalansowane, same rajdy na pewno nie dały by mi takiego stanu, byłabym nieszczęśliwa. Zatem teraz jest mój czas i przez kolejne 5 lat najważniejsza jest dla mnie kariera. Zacznę myśleć o rodzinie, jak już znajdę się w rajdach rangi Mistrzostw Świata. A do tej pory pomagam Michele Mouton w promocji kobiet w sporcie motorowym (śmiech).

Znasz ją?
Nie, osobiście nie, ale oczywiście wiem kim jest i co robi. Mój manager rozmawiał z nią jakiś czas temu. Ale co tak naprawdę ona robi dla nas? Kobiet, które potrafią jeździć szybko w różnych dyscyplinach? Nic. Na razie to pomaga mi Bartek – znajduje sponsorów, a to pozwala mi startować. A ona jest w stanie wysłać mi ofertę biznesową, ze za około 150 tysięcy euro mogę się zapisać do Akademii WRC, wtedy wszystko staje się proste. Pewnie, świetna pomoc –  wiem, jak bardzo trudno się tam dostać. Jakbym miała takie pieniądze do dyspozycji, mogłabym startować wszędzie, bez jej pomocy. Mam nadzieję, że tego nie przeczyta (śmiech). Po zakończeniu kariery na pewno zajmę się właśnie promowaniem dziewczyn w sporcie motorowym.

Czyli jednak trudno jest pozyskać sponsorów kobietom – zawodniczkom?
Niestety tak, to bardzo mnie boli – wiesz, że to kochasz i nie możesz tego osiągnąć. Wiesz, że dajesz z siebie wszystko, a mimo to, trudno jest rozmawiać o pieniądzach, dzięki którym możesz realizować swoje kolejne cele. Mało kto daje szansę kobietom. Na szczęście mam teraz managera, który większość takich spraw załatwia za mnie – organizuje spotkania biznesowe, wywiady, konferencje, sesje.

Znasz jakieś polskie dziewczyny, które startują w rajdach?
Znam Klaudię Podkalicką, ale tylko z Facebooka – bardzo ładna kobieta. Jednak więcej znam dziewczyn udzielających się w sporcie motorowym z innych krajów.

Co lubisz robić poza rajdami?
Tak jak wspomniałam lubię sesje zdjęciowe, podróże i sport – bieganie, siłownia, fitness . Interesuję się też psychologią. Oczywiście lubię większość rzeczy, które kręcą kobiety, choć może niekoniecznie chodzenie na zakupy. Jednak lubię piękne ciuchy, uwielbiam dbać o siebie – raz na jakiś czas zaliczam spa.

Co byś powiedziała kobietom, które nie mają odwagi spróbować swoich sił w zawodach, a wiedzą, że dobrze jeżdżą?
Nie przejmujcie się niczym, starajcie się robić to, do czego dążycie, najlepiej jak tylko potraficie. Nie słuchajcie nikogo, zwłaszcza mężczyzn. Kobiety mają trudniej, bo faceci myślą, że one się tylko nadają do gotowania, czy dyscyplin typu taniec towarzyski. Trzeba więc dość długo walczyć o swoje marzenia. Ale efekt jest tego warty.

Od redakcji: Załoga Inessa Tushkanova / Natalya Potapova jadąca Renault Clio Sport zajęła 51. miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Barbórka, 16. miejsce w klasie 2. Oto przejazd kobiecej ekipy na OS Karowa.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

żenada

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze