Quaduropale jest jak Dakar – rozmowa z Agatą Stefaniak

Agata to pierwsza zawodniczka reprezentująca Polskę podczas zawodów Enduropale. Opowiedziała nam o swojej przygodzie z quadami i przygotowaniach do swojego, trzeciego startu w tych słynnych zawodach na francuskiej plaży.

Ile potrzebowałaś czasu, żeby nauczyć się jeździć na tyle, by startować w zawodach?

Swoją przygodę z quadami rozpoczęłam w wieku 13 lat, czyli około 6 lat temu. W swoich pierwszych zawodach wystartowałam w 2010 roku, a w 2011 startowałam już w okręgu Łódzkim oraz zadebiutowałam w Pucharze Polski cross country. Od 2012 regularnie startuje w Pucharze Polski.

Czyli rok wystarczył, żebym wystartowała w zawodach, ale nie było to, ani trochę profesjonalne przygotowanie. Po prostu chciałam spróbować i spróbowałam – spodobało mi się i jestem teraz tu, gdzie jestem (śmiech). Cały czas uczę się czegoś nowego, min. doskonalę technikę jazdy. Najlepszą szkołą dla mnie są starty w zawodach, tam można się wiele dowiedzieć o sobie, quadzie itp.

Co Cię do akurat takiego sportu zmotywowało? Jak to się zaczęło?

Zmotywowała mnie chęć rywalizacji i możliwość robienia czegoś innego, niż wszyscy. Uwielbiam również spędzać czas na zawodach wśród znajomych. A wszystko zaczęło się od motocykli – tato amatorsko jeździł na motocyklu i zabierał mnie na zawody motocrossowe. Próbowano mnie także nauczyć jeździć na motocyklu, ale te próby się nie powiodły i do tej pory jeździć na nim nie potrafię (śmiech). Zobaczyłam quady i się zaczęło! Spróbowałam i na początku jeździłam bardzo asekuracyjnie, bo się bałam. Ale już mi się podobało i wybłagałam potem tatę, że na urodziny dostałam swojego, pierwszego quada!

Dlaczego z motocyklem nie dałaś sobie rady? Co Ci sprawiało największą trudność?

Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Zraziłam się do motocykli po pierwszej próbie i nie chcę też próbować ponownie, by sobie krzywdy nie zrobić… Jednak z motocyklami mam styczność na co dzień, ponieważ mój chłopak jest zawodnikiem i ściga się na motocyklu crossowym. Ale ja zakochana jestem w quadach, one mi wystarczają i nie zamierzam z nich rezygnować, więc to pewnie też przyczyna.

Ile czasu i wysiłku potrzebujesz, by utrzymać formę na quadzie? Preferujesz same treningi jazdy, czy odwiedzasz też siłownię?

Jako, że jestem kobietą to mam trochę ciężej, niż chłopcy z którymi się ścigam. By dotrzymać im tempa muszę bardzo dużo czasu poświęcać na treningi. Od połowy maja 2014 (czyli mniej więcej po maturze) regularnie rozpoczęłam treningi pod okiem trenera personalnego. Pięć razy w tygodniu mam treningi na siłowni, gdzie głównie skupiam się na polepszaniu wydolności oraz wzmocnieniu mięśni, jak i stabilizacji ciała. A w weekendy staram się, jak najwięcej trenować na quadzie. Głównie są to treningi wytrzymałościowe, ale również skupiam się na poprawieniu postawy oraz techniki jazdy. Mój plan treningowy dostosowywany jest do moich potrzeb i aktualnie trwa okres przygotowawczy do sezonu. Teraz wygląda to nieco inaczej, ponieważ za parę dni wyjeżdżam na Quaduropale do Francji i trenuję głównie pod ten wyścig. Po powrocie plan treningowy znów się zmieni i będziemy się skupiać na sezonie 2015.

Czy masz też trenera od techniki jazdy?

Mój trener personalny dba o treningi wzmacniające tylko i wyłącznie na siłowni. Aktualnie nie mam takiego od techniki jazdy. Jednak, gdy tylko organizowane są jakieś szkolenia czy zgrupowania treningowe na quadach – to staram się na nie jeździć. Również na zwykłych treningach staram się korzystać z rad starszych i bardziej doświadczonych zawodników.

Co jest wyjątkowego w Quaduropale, że znów tam wracasz?

Śmieje się że Quaduropale jest jak Dakar – pojedzie się raz i chce się wracać tam co roku.  Quaduropale to dość specyficzny wyścig, trwa trzy godziny i poprowadzony jest w 100% po plaży. Organizacja i logistyka jest tam na najwyższym poziomie. Dwa helikoptery przez cały wyścig latają nad głowami, fabryczne teamy są rozstawione w parku maszyn i panuje wyjątkowa atmosfera. Całe miasto Le Touquet, które w sezonie jest bajkowym kurortem wypoczynkowym, w lutym zamienia się w kurort sportowy. Całe miasto zimą żyje tą imprezą. Enduropale – bo tak właściwie nazywa się to całe wydarzenie, odbywa się od 40 lat i co roku przyciąga ok. 2 tysięcy zawodników i ok. pół miliona widzów. Cała zmotoryzowana Francja przybywa, by oglądać te zmagania. Długo by opowiadać, jak tam jest… (śmiech) Najlepiej samemu pojechać i się przekonać. Gwarantuje że jest warto!

Jak wspominasz poprzednie dwie edycje? Były dla Ciebie udane?

Gdy pierwszy raz tam jechałam, dokładnie nie wiedziałam na co „się piszę”. Znałam tą imprezę tylko z opowieści i była to dla mnie wielka niewiadoma, która bardzo mnie stresowała. Jechałam wtedy Yamahą YFM 250r , czyli najmniejszym pojemnościowo quadzie w stawce. Niestety start ten nie był udany, gdyż wyścigu nie ukończyłam. W 2013, pierwszy raz w historii Quaduropale, podczas wyścigu był ogromny przypływ i organizatorzy byli zmuszeni przerwać wyścig, a ja zostałam na zalanej części trasy, gdzie panowały wielkie fale. Z tego co pamiętam, jedna z tych fal uderzyła we mnie i quad uderzył w drewniany słupek, a ja prosto przez kierownicę przeleciałam do oceanu! Przez 1,5 godziny czekałam, cała mokra i zmarznięta na plaży, by ktoś mnie ściągnął (bo w tym czasie nikt nie wiedział, co się ze mną dzieje i cała polska ekipa mnie szukała). Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i dotarłam ciągnięta przez pick-upa, asfaltem do depo, gdzie czekał tata i mechanik. Wtedy powiedziałam sobie, że nigdy więcej tam nie wrócę… Jednak rok później wróciłam! (śmiech) Z nową siłą i na nowym, większym i lepszym quadzie, czyli mojej „landrynie” KTM xc 525. I wtedy ukończyłam ten wyścig z lekkimi problemami, ale ważne, że ukończyłam! W klasie kobiet uplasowałam się na 6 miejscu i wiem, że gdyby nie przecięte przednie koło, i postój na plaży z powodu zassania wody w quadzie – byłabym wyżej. Ale to wszystko jest do nadrobienia w tym roku! (śmiech)

Czy tam masz szansę rywalizować z kobietami? Startują też Polki?

Ciężko określić przed startem ile startuje kobiet. Dopiero, gdy są wyniki i podział na klasy, to wiem z kim rywalizowałam. Mniej więcej jest to 10 zawodniczek, niestety głównie są to Francuzki. Jestem jak na razie pierwszą i jedyną Polką, która wystartowała, i startuje nadal w tej imprezie.

Czy po francuskiej plaży jeździ się inaczej, niż po błotnych/leśnych drogach czy przygotowanym torze? Gdzie się czujesz najlepiej i gdzie najwięcej czasu spędzasz?

Francuska plaża jest specyficzna. Każdy raczej wie, jaki jest nadmorski piasek na plaży – ciężko się po nim chodzi, a co dopiero jeździ quadem przez 3 godziny! Nie wiem, jak jest na leśnych drogach, bo po takich nie jeżdżę, chyba że jest to trasa zawodów. Po przygotowanym torze jeździ mi się bardzo dobrze, a najlepiej czuję się… chyba na piasku, choć twarde tory też lubię. Wszystko, byleby nie błoto i woda! (śmiech) Najwięcej trenuje na twardych torach, bo tylko takie mam do dyspozycji w pobliżu swojego miejsca zamieszkania.

Zdałaś maturę, czy to było trudniejsze, niż sportowe wyzwania?

Zdałam maturę bez żadnych większych problemów. Nie ukrywam – było to stresujące, lecz wiedziałam, że ją zdam, bo po ciężkich, trzech latach w liceum była to nieunikniona konieczność (śmiech). Początek sezonu na quadzie musiałam sobie odpuścić, by skupić się na nauce. Była to dla mnie ciężka decyzja, ponieważ nic bardziej nie denerwuje, jak świadomość, że Ty musisz siedzieć przy książkach, a inni w tym samym czasie ścigają się na zawodach i dobrze bawią (śmiech). Przebrnęłam jednak przez ten czas i wróciłam do startów z ogromną tęsknotą i nową, lepszą energią, która owocowała podczas zawodów miejscami na podium. Żeby było śmieszniej, swoje pierwsze zawody po przerwie maturalnej wygrałam! Jeśli mam porównywać maturę i sportowe wyzwania – to są na podobnym poziomie. Matura to wyzwanie przez które musi przejść każdy, a sportowe wyzwania to już własna ambicja. Jedno i drugie jest stresujące, i ciężko stwierdzić, co jest trudniejsze…

Co dalej planujesz? Więcej czasu poświęcisz teraz na naukę czy sport?

Po maturze zdecydowałam się na studia i aktualnie jestem studentką Uniwersytetu Łódzkiego na Wydziale Zarządzania, kierunku Finanse i Inwestycje. Dzień planuje sobie tak, by był czas na trening i na naukę. Przez trzy lata liceum nauczyłam się godzić sport i szkołę, wiec teraz, gdy zajęć w semestrze jest mniej – to nawet łatwiejsze. Gorzej jest przed sesją… która aktualnie u mnie trwa, a w dniu wyjazdu na Quaduropale mam egzamin z ekonomii! Podejść do niego musze, więc teraz skupiam się głównie na nauce, ale znajduję też czas na treningi.

Czy quad sprawia Ci problemy swoją masą? Zdarzało Ci się razem z nim przewrócić? Miałaś jakieś kontuzje? 

Mój KTM lekki nie jest, ponieważ waży około 160 kg. Wszystko jest dobrze, gdy się nie zakopię albo nie wywrócę. Gorzej jednak, jak to się stanie! Gdy już się zakopię to robi się duży problem, bo sama nie jestem w stanie wyciągnąć quada lub jest to bardzo trudne i będzie trwało mnóstwo czasu. Wtedy muszę liczyć na pomoc innych zawodników, często nawet swoich rywali. Na szczęście wszyscy sobie pomagamy i zawsze mogę liczyć na taką pomoc. Są wspaniali! (śmiech) Co do wywrotek… Hmm, wywrócić się na quadzie jest łatwiej, niż się wydaje. Jednak mi zdarza się to bardzo rzadko i jeśli już, to zwykle jestem w stanie się spod niego wydostać. Chyba że nie – to wtedy wołam jak najgłośniej się da i czekam na pomoc. Większych kontuzji na szczęście nie miałam, chociaż zdarzały się takie sezony, że co zawody lądowałam w karetce, czy nawet w szpitalu.

Zdarza Ci się rywalizować jedynie z kobietami? Czy raczej na zawodach na których bywasz musisz sobie dawać radę z mężczyznami?

Niestety w Polsce ścigam się, tylko i wyłącznie z mężczyznami. Dziewczyny nie chcą startować, ponieważ od razu zakładają, że nie mają z facetami szans i odpuszczają sobie. Jedynie kilka razy w Czechach (w Cross Racing Cup) ścigałam się z kobietami. Ciekawe doświadczenie, lecz dyscyplina trochę inna. Ja jeżdżę w cross country, a tam był quadcross.

Jaka to różnica i który typ zawodów wolisz?

Quadcross to wyścigi po zamkniętym torze motocrossowym, bardzo techniczne i szybkie. Dwa treningi i dwa biegi po 20 minut. Tor ma około 1-2 km długości z licznymi hopkami. Cross country to już wyścigi długodystansowe, które trwają 1,5 godziny, a trasa liczy ok. 8-12 km i poprowadzona jest po różnej nawierzchni od piasku do błota itp.  Ja preferuje wyścigi długodystansowe, czyli cross country. Lepiej odnajduje się na trasach o zróżnicowanej nawierzchni, a długość wyścigu też mi nie przeszkadza.

Jak Ci idzie z męskimi konkurentami i czy zauważalna jest ich wyższość dzięki płci? Czy to jedynie wynik wysiłku włożonego w treningi i wyższość sprzętu?

Ściganie się z chłopakami nie jest łatwe, bo mają więcej siły, niż ja i są często dwa razy tacy, jak ja (śmiech). Wydaje mi się również, że nie spędzają, aż tak dużo czasu na treningach siłowych, co ja. Facetom w tym sporcie wszystko łatwiej przychodzi… Ja muszę ciężko pracować, by przynajmniej móc  z nimi rywalizować, a nie mówię tu o wygrywaniu wyścigów, bo to wymaga ode mnie wielkiego wysiłku i… poniekąd szczęścia. Sprzęty mamy podobne, więc tu głównie chodzi o wytrzymałość i tężyznę fizyczną.

Z jakiego osiągnięcia do tej pory jesteś najbardziej dumna?

Wydaje mi się, że jest to start w Quaduropale  – wielkie wyzwanie z którego jestem dumna. Cieszy mnie bardzo Vice Mistrzostwo Pucharu Polski cross country w klasie junior 2k w 2012 roku. Dumna jestem też z każdej pojedynczej wygranej czy miejsca na podium.

 

Fot. Aleksandra Stefaniak, Robert Judycki, Joanna Ulatowska

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze