Niesamowity kot – motocyklista!
Czarny kot Rastus pochodził z Kanady i wraz ze swoim właścicielem Maxem Corkillem jeździł wszędzie na… motocyklu. Niestety ta historia miała tragiczny finał.
Historia Maxa i jego kota sięga 1989 roku. Pewnego dnia jakaś, młoda dziewczyna poprosiła Maxa o popilnowanie swojego kota i już nigdy po niego nie wróciła. Szukał jej przez lokalne gazety i stacje radiowe, ale ona nie dała żadnego znaku, więc postanowił kota zatrzymać. Już wkrótce stali się nierozłączni.
Max był handlowcem oraz restaurował motocykle, a pewnego dnia zauważył, że Rastus śpi na jednym z motocykli i wcale się ich nie boi. Na próbę postanowił zabrać kota na małą przejażdżkę. Kotu tak się podobało, że zainteresowany wystawił przednie łapki na kierownicę i od tej pory jeździli już razem!
Rastus dostał specjalne legowisko na baku i gdy już był zmęczony oglądaniem okolicy, to z niego korzystał. Miał też własny kask, gogle i czerwoną apaszkę na szyję. Koledzy Maxa mówili żartobliwie, że jego kot zachowuje się jak pies, słuchając wszystkich poleceń swojego pana.
W 1994 roku po długim pobycie w Kanadzie, Max wrócił do Nowej Zelandii, gdzie razem z kotem rozpoczęli działalność charytatywną na rzecz zwierząt. Niesamowity duet odwiedzał też szkoły, by uczyć dzieci troski o zwierzęta.
20 stycznia 1998 roku wydarzył się niestety tragiczny wypadek – pijany, 31-letni kierowca samochodu ściął zakręt, zabijając na miejscu Maxa, Rastusa i ich przyjaciela, jadących motocyklem. Ciała Maxa i Rastusa zostały skremowane razem, a przy ich trumnach leżały 2 kaski: duży Maxa i malutki kota. Na pogrzeb przybyło ponad 1000 motocyklistów, a ich prochy na górze Egmont (gdzie razem uwielbiali się wspinać), rozrzucił najstarszy syn Maxa.
Historia Maxa i Rastusa została kanwą bajek dla dzieci Carolyn Ann Ais oraz książki biograficznej Elizabeth Kramer pt. „Max and his Marvellous Motorcycling Moggy”. Książka powstała w 2012 roku dzięki materiałom dostarczonym przez siostrę Maxa.
Najnowsze
-
Kupisz auto spalinowe zamiast elektrycznego? Zapłacisz 22 tys. zł. To projekt nowych przepisów
Jak poprawić statystyki sprzedaży samochodów elektrycznych? Zmusić kierowców do ich kupowania. Taki właśnie pomysł niedawno się pojawił i co gorsza, na serio jest rozpatrywany. -
Spektakularny pożar jedynego takiego auta elektrycznego w Polsce – na środku warszawskiego Mokotowa. Trwają utrudnienia w ruchu
-
Chciał ukarać kierowcę Audi na oczach policji. Więcej już nie pojeździ
-
Takich fotoradarów jeszcze w Polsce nie było. Mogą pojawić się w każdym miejscu
-
O krok od budowy nowego odcinka drogi S12. Ułatwi dojazd do granicy
Zostaw komentarz: