Katarzyna Frendl

Kontrowersje wokół startu zawodniczek motocrossowych w Człuchowie – list kobiet MX

W sieci zawrzało: najpierw pojawił się list o odczuciach zawodniczek startujących w polskich zawodach motocrossowych na temat zajść na minionej rundzie w Człuchowie, a następnie wypowiedź sędziego broniącego się przed zarzutami. Co my o tym sądzimy?

Nasz serwis internetowy, jako jedyny w polskich mediach traktujący tak szeroko o udziale kobiet w sportach motorowych, przygląda się przeróżnym zawodom, zarówno amatorskim, jak i tym profesjonalnym, w wielu dyscyplinach (motocyklowych i samochodowych), w których uczestniczkami są panie. Od 2009 roku, kiedy powstała Motocaina, same zorganizowałyśmy trzykrotnie zawody kartingowe dla kobiet oraz dwukrotnie samochodowy, amatorski Puchar Pań, a także wiele szkoleń z doskonalenia techniki jazdy dedykowanych kobietom. Z naszych własnych doświadczeń związanych z organizacją takich przedsięwzięć wiemy, że nie da się – niestety – przeprowadzić ich w sposób profesjonalny bez udziału mężczyzn, którzy dotychczas stanowili i nadal stanowią blisko 100-procentowe pokrycie zawodu sędziego. To również oni prowadzą biznesy związane z organizacją wszelkich sportów motorowych w Polsce, więc nie sposób uniknąć kontaktu z tym mocno zakorzenionym w latach 80-tych środowiskiem. To oni mają decydujące zdanie o sposobie przeprowadzania zawodów, czy pomiaru czasu (w naszych zawodach zdarzało się, że panie miały co do profesjonalizmu pomiaru wątpliwości, lecz nikt nie uznał ich protestu…). I tych, którzy w tym miejscu pomyślą o feminizmie, odsyłam do przeczytania definicji tego słowa (daleko nam do ideologii, ale z pewnością chcemy równości) i powrotu do lektury niniejszego tekstu.

Otóż problem tkwi nie w samych mężczyznach, a raczej ich podejściu do startu kobiet w sportach motorowych w ogóle. Zaczęło się właśnie od wspomnianego 2009 roku, kiedy zniesiono zakaz możliwości udziału kobiet w trenowaniu motocyklem na żużlu (tak – trudno to sobie dziś wyobrazić, ale przepisy zabraniały uczestnictwa dziewczynek, czy kobiet w szkółkach żużlowych). Wówczas pomyślałam, że warto założyć kobiecy portal motoryzacyjny, w którym dużo miejsca zajmie temat „kobiet w sportach motorowych” – bo idą zmiany na lepsze. Ku mojemu rozczarowaniu obserwuję, że niewiele się od tamtego czasu zmieniło. Choć zawodniczki – owszem – mogą trenować tę trudną dyscyplinę jaką jest żużel, to nadal spotykają się z pobłażliwym, nierównym traktowaniem.

Z nadzieją przypatrywałam się też rozwojowemu „zjawisku”, jakim było powstanie pucharu, a wreszcie mistrzostw motocrossowych kobiet. Dzięki zaangażowaniu Krzysztofa Hipsza i wsparciu tej ideii w Polskim Związku Motorowym, udało się – ku zaskoczeniu chyba wszystkich – przeprowadzić wiele udanych zawodów. Uczestniczek tej rywalizacji było naprawdę sporo – wyłoniły się z nich liczne talenty, które do tej pory kontynuują swoją przygodę z motocrossem, także poza naszym krajem (Joanna Miller, Zofia Radziwiłowicz). I gdy wydawało się, że choć w jednej dyscyplinie jest „normalnie” – nagle czytam o pewnej przykrej dla zawodniczek motocrossowych sytuacji, w ich liście zamieszczonym na Facebooku.

„WSTYD DLA SPORTÓW MOTOROWYCH!
Sytuacja opisuje karygodne zachowanie Głównego Sędziego wobec Kobiet w motocrossie! 13.06.2015 w Sobotę, na zawodach w Człuchowie (nad czym ubolewamy bo Człuchów zawsze był i jest miejscem dla Nas przyjaznym) miało miejsce zdarzenie co najmniej nieprzyjemne. Zostałyśmy potraktowane nie poważnie, z góry i bez szacunku! (Dopiero) po przyjeździe na miejsce i po opłaceniu całego wpisowego dowiedziałyśmy się że część toru będzie dla Nas wyłączona… Na pytanie dlaczego (chciałyśmy jechać całość jak wszyscy, i tak jak w ubiegłych latach) wybuchła ożywiona dyskusja w niemiłym tonie. Usłyszałyśmy najpierw że część wyłączona jest zbyt niebezpieczna dla Nas (absurd, było wiele innych miejsc na prawdę niebezpiecznych które były włączone w Naszą trasę) następnie wersja się nieco zmieniła i powiedziano że kibice nie mają tam dojścia a oprócz dwóch zawodniczek reszta jeździ słabo więc nie ma na co patrzeć (usłyszałyśmy to face to face, bardzo miło…). Ostatecznie- decyzja zapadła, nie da się nic zmienić. Z poczuciem gorszości musiałyśmy pogodzić się z sytuacją. Następnie w trakcie przygotowań do pierwszego wyścigu dowiedziałyśmy się o kolejnych „ciepłych“ słowach które padły z ust Pana Głównego Sędziego (z Olsztyna) Marcina S. że „Nasze wyścigi są nudne, i on to by tę klasę w ogóle zlikwidował“ do tego dołożył się również znany w środowisku Ojciec byłego zawodnika Pan K. cytat że „kobiety to są do pieprzenia a nie do jeżdżenia“… Przykre to bardzo, motocross Kobiet w Polsce rośnie w siłę, wiele osób wkłada wiele trudu w to żeby Nas promować, wspierać i po co to wszystko skoro za chwilę następuję zderzenie z taką ścianą! Ciężko pracujemy aby zarobić na wyjazdy, opłacić wpisowe, serwisować motocykl. Zawody kosztują niejednokrotnie wiele wyrzeczeń. Dla każdej z Nas jest to ogromna pasja, i przeżywanie najpiękniejszych chwil w życiu! Tym bardziej jest Nam ogromnie przykro z powodu zaistniałej sytuacji …
Podpisano,
Kobiety MX

Tematem zainteresował się magazyn „Świat Motocykli”, do którego – w reakcji na ich publikację listu Kobiet MX – sędzia pan Marcin Szanter wystosował pisemne wyjaśnienie. Można je przeczytać tu.

Cóż – jak wiadomo – tłumaczy się winny, czyli jednak pan sędzia ma coś na sumieniu… Co? Na pewno miałkie, niskie wypowiedzi „do czego są kobiety” – których to sformułowań, nawet nie sposób cenzuralnie skomentować. O zaistnieniu takowych informuje mnóstwo dziewczyn i stoi to w kontrze do zaprzeczeń jednego pana sedziego. Mogę jedynie się domyślać, jak było w rzeczywistości, jednak sądząc po wielokrotnie usłyszanych z ust przeróżnych sędziów, czy organizatorów (nawet naszych, motocainowych) zawodów – krzywdzących dziewczyny i ich umiejętności opinii – stoję murem za opinią Kobiet MX. Panowie chyba nie myślą zbyt długo o konsekwencjach swoich słów rzucając na prawo i lewo (zarówno do swoich kolegów po fachu, czy też „znajomych”, zaangażowanych w organizację zawodów kobiet) kąśliwe uwagi o zawodniczkach. A czasy się zmieniły. Na szczęście są portale społecznościowe, media, które tylko czekają na takie kontrowersyjne tematy – zatem – czas uważać nieco na słowa!

Co jeszcze pan sędzia może mieć na sumieniu? Na pewno sposób załatwienia sprawy: szkoda, że zamiast do redakcji magazynu, takie wyjaśnienie nie trafiło do zawodniczek, które są najbardziej zainteresowaną stroną w tym zajściu. Przecież każdej stronie powinno zależeć na powrocie do „normalności”, czyli rzetelnego przeprowadzania mistrzostw kobiet w motocrossie.

Nie sądzę, aby zawodniczkom chodziło o podkreślanie dyskryminacji w tym zajściu. Podobnie jak wiele kobiet próbujących swoich sił w sportach motorowych miały, mają i mieć będą do czynienia (czy chcą tego, czy nie…) z mężczyznami, a czasem także kobietami, nie wierzącymi w potencjał, rozwój, pasję i determinację kobiet w trudnych, ciężkich dyscyplinach (zwłaszcza tych, gdzie naraża się własne zdrowie), do których niewątpliwie można zaliczyć motocross. Tych „niedowiarków” zawsze będzie jakiś odsetek, nawet gdy na własne oczy zobaczą zawodniczkę, która robi na torze na prawdę dobrą robotę. Komentarz zwykle będzie jeden – ech, to tylko wyjątek potwierdzający regułę. No tak, tylko skoro na zawodach, w mistrzostwach kobiet, są takie zachowania jak z ww. listu, to jak tych kobiet ma być więcej?

Ja interpretuję ten list jako opis sytuacji, która miała miejsce. Jako chęć zapoznania większej liczby osób z tematem, niż tylko tych, którzy przyjeżdżają na zawody. Jako wołanie o zmianę zachowania sędziów i prośbę o równe traktowanie. Bo po co komu fory? Skoro dziewczyny trenują, dając z siebie wszystko startują w kolejnych rundach, wiążą często swoją przyszłość ze sportem motorowym, to po co podcinać im skrzydła? Po co tępić entuzjazm, chęć doskonalenia umiejętności i zarażania innych kobiet swoją wspaniałą pasją? Kobiety MX, podobnie – jak sądzę – zawodniczki innych dyscyplin, chcą takich samych warunków czy możliwości jak mężczyźni. Dostępu do tych samych torów, tych samych treningów i startów na równi z mężczyznami. Z drugiej strony, dla tych, które zaczynają swoją przygodę ze sportem motorowym, byłoby świetnie gdyby miały możliwość udziału w odrębnej klasie (żużel, wyścigi motocyklowe, rajdy), w której mierzyłyby się początkowo tylko z kobietami. Komu by to przeszkadzało?

Panowie – skończyły się czasy, kiedy kobieta nie była zdolna „objechać” dobrych zawodników. Skończyły się czasy, kiedy w profesjonalnych zawodach pojawiały się wyłącznie klasy dla panów i ani jednej białogłowy. Skończyły się czasy, kiedy można bez konsekwencji rzucać jadem w stronę zawodniczek i sądzić, że pójdzie to w zapomnienie, bo przecież im powinno zależeć na „dobrych układach z sędziami”. Nie – czas się przestawić na inne myślenie, do czego gorąco zachęcam.

Katarzyna Frendl – redaktor naczelna Motocaina.pl

Wyniki kobiet w zawodach w Człuchowie tutaj.

Warto też przeczytać opinię najlepszej zawodniczki motocrossowej w Polsce od wielu lat, a także uczestniczki Mistrzostw Świata Kobiet MX – Joanny Miller oraz prowadzącej fanpage Joasi – Barbary Karmolińskiej.

„Najważniejsze w tym wszystkim jest, że szkoda, że wszystkie dziewczyny nie zostały zebrane w jednym miejscu i została omówiona skrócona trasa. W takich momentach tak się robi, przed zapłaceniem za zawody lub informuje się przy płaceniu. Zawsze jest jakieś wyjście, żeby potraktować zawodnika/zawodniczkę jak partnera do rozmowy. Dodatkowo argumenty, że jeździmy dla publiczności są nieprawdziwe! Każda jeździ dla siebie, a nie dla publiczności! A komentarze dotyczące jazdy dziewczyn, można zachować dla siebie albo dla kolegów przy piwie, a nie podczas rozmowy na forum. I dochodzimy do sedna czyli klasy Kobiet w Mistrzostwach Polski. Nie wszyscy wiedzą, ale od przyszłego roku chcą zlikwidować ta klasę. Może w Polsce mamy niski poziom kobiecego motocrossu ale nie zapominajmy, że tak naprawdę od dopiero 4 lat dziewczyny jeżdżą poza „podwórkiem”. Na świecie dziewczyny wsiadają na motocykl mając 3 lata! Nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować! Dopiero zawodniczki, które teraz jeżdżą gdy doczekają się dzieci może wsadzą swoje córki na motocykle. Więc, likwidacja klasy na pewno nie pomoże. Może porównajmy od ilu lat są klasy dla mężczyzn w Polsce, a od światowych standardów też odbiegamy, więc czemu wymagamy tak wiele od dziewczyn? Każda dziewczyna musi włożyć wiele więcej wysiłku w jeżdżenie. Musi udowodnić sobie i musi na każdym kroku udowadniać innym, że się do tego nadaje!!! Musi pokonywać swoją psychikę, kobieta tak łatwo nie podejmuje ryzyka, i wykazywać się fizycznie. A i tak prawdopodobne, że usłyszy „Kobiety do garów”. Ale jeśli do nikogo te argumenty nie przemawiają, to może chociaż przemówi marketing. Co łatwiej sprzedać w mediach, faceta na motocyklu czy kobietę na motocyklu? Z kim chętniej telewizja przeprowadzi wywiad albo o kim napiszą w gazecie? O dziewczynie w „męskim świecie”. Może te wydarzenia będą dobrą trampoliną do szerszej rozmowy na ten temat. A teraz trochę przykładów z życia Asi. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić ile wysiłku i poświęcenia musiała włożyć Asia, żeby być tu gdzie teraz. Nakręcała ją rywalizacja z facetami, żeby nie usłyszeć, że nie nadaje się bo jest dziewczyną. A wiele takich głosów było. Gdy trenowali jakiś zakręt musiała włożyć 100% więcej pracy niż koledzy, z którymi trenowała, bo im wychodziło od razu naturalnie. Na zawodach słyszała nie raz nie dwa, co ona tutaj robi. I cały czas musiała udowadniać sobie i innym, że nadaje się do tego. Więc może nie utrudniajmy tego innym dziewczynom tylko pomóżmy i postarajmy się zrozumieć.
A na zakończenie tego długiego wywodu apel do dziewczyn, PRZYJEŻDŻAJCIE NA MISTRZOSTWA POLSKI! Nie pozwólmy zlikwidować klasy, o którą tyle było walki!”

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze