Edyta Klim

Chorwacja – raj dla motocyklistów

Kręte, gładkie drogi przez góry, lasy i przy samiutkim Adriatyku – tym właśnie motocyklistów przyciąga Chorwacja.

Do Chorwacji wybraliśmy się dwoma motocyklami na początku czerwca i myślę, że to pora na taki wypad optymalna, podobnie jak wrzesień. Po pierwsze jest tam wtedy gorąco, ale nie upalnie (mieliśmy temperatury w okolicy 27 stopni). Po drugie nie ma jeszcze natłoku turystów na plażach i w każdym, turystycznie atrakcyjnym miejscu, a co za tym idzie – natrętnych sprzedawców i naganiaczy noclegowych. Po trzecie, na drogach jest luźniej, dzięki czemu można się cieszyć serpentynami, pokonywanymi we własnym tempie, a nie narzuconym przez sznur samochodów (kręte drogi skutecznie utrudniają wyprzedzanie).

Sam dojazd do Chorwacji jest świetną przygodą, gdy zdecydujemy się na pominięcie dróg płatnych. W Czechach możemy liczyć na ładne i kręte asfalty, a w Austrii – Neuwaldegger i Tullner to trasy, z których szczytu rozpościerała się piękna panorama na góry i Wiedeń. Szerokie, gładkie i kręte drogi o małym natężeniu ruchu – sama radość z jazdy motocyklem.

Wjechaliśmy do Chorwacji świetną drogą 35, jednak dopiero droga 23 była genialna! Kręta, równa, pełna podjazdów i zjazdów, otoczona cudnymi widokami. Na szczycie zatrzymaliśmy się na pauzę koło małego źródełka, skąd wielu kierowców czerpało wodę do picia. Przed nami było wciąż mnóstwo zakrętów i wiele opatrzonym moim ulubionym znakiem ostrzegawczym – „Serpentina”.

W połowie pokonywania kolejnej serpentyny, otworzyła się przede mną cudna panorama na Adriatyk, który zobaczyć mogłam pierwszy raz w życiu. Zaczęłam krzyczeć w kasku z radości i serce mało mi nie pękło, że nie mam gdzie się tam zatrzymać. Na szczęście udało się zawrócić, a jadąc pod górę jest tam mała zatoczka widokowa i mogliśmy zrobić sobie pierwsze zdjęcia z chorwackim wybrzeżem.

Oczywiście po dojechaniu do słynnej drogi numer 8, zwanej „Jadranką”, zachwyt nad podobnymi widokami był już nieustający! Droga wiedzie wzdłuż linii brzegowej Chorwacji, a my włączyliśmy się tam na wysokości miejscowości Senj. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie bezludne, skalne wyspy na tle bezkresu Adriatyku. Im niżej zjeżdżaliśmy, tym więcej wybrzeży i wysp było już zamieszkałych.

Ta droga jest przepiękna nie tylko ze względu na widoki, ale i ilość zakrętów. Można nimi jechać do znudzenia, jeden zakręt w prawo wewnątrz lądu i zaraz w lewo na zewnątrz, na zmianę, wciąż i wciąż… A prawej stronie Adriatyk, a czasem wielkie przepaście. Mój współtowarzysz podróży się śmiał, że zawsze jadę bliżej środka jezdni zakręty w lewo i widać to było nawet po śladach na tylnej oponie Yamahy. Robiłam to jakoś odruchowo, broniąc się przed zbliżaniem się do tej bezkresnej przestrzeni.

Początkowo zatrzymywaliśmy się co chwilę, żeby robić zdjęcia, a potem już się nieco z tym pięknem oswoiliśmy i zatrzymywaliśmy się w miejscach wybitnie robiących wrażenie. Z czasem jednak było ich też mniej – ta górna część drogi 8 z Senj pozostała najcudowniejszym fragmentem naszej podróży. A droga 8 nie zawsze idzie wzdłuż wybrzeża i na chwilę znaleźliśmy się też w pięknych górach. Normalnie jakby ktoś je wyłożył równym zielonym dywanem.

Także, gdy zdecydujecie się na zjazd z ósemki w głąb lądu – to prawie zawsze traficie na górskie, wąskie i kręte drogi. Nas pod Zadarem złapał taki właśnie, przymusowy objazd z cudnymi górami w tle.

Drogi są tutaj w dobrym stanie, ale w co niektórych miastach jest taki jasny asfalt z dużą ilością kamyczków, jednak nie szorstki a bardzo śliski, jak lód! W czasie zatrzymania, stopy same nam odjeżdżały, więc nauczyliśmy się go odróżniać i wiedzieliśmy już, że trzeba zachować na nim ostrożność. W upale niebezpieczne też były takie łączenia pęknięć czarnym asfaltem. Po nagrzaniu asfaltu, najazd na tą linię powodował uślizg koła, profilaktycznie wszystkie więc omijaliśmy.

Chorwacja to też klimatowe miasteczka, wąskie, wilgotne uliczki i stare budownictwo. To nas urzekło w miasteczku Trogir, w którym zostaliśmy najdłużej. Odwiedziliśmy też historyczną część Splitu, Omis i Szybenik. Nasza wycieczka była szybka i objazdowa, ale warto zaplanować sobie także nieco więcej czasu na zwiedzanie.

Z Chorwacji wracaliśmy trasą nr 1, która też jest kręta, jednak zakręty te mają zawsze bardzo bezpieczny profil i nawet takie na 180 stopni, poprowadzone są na tak dużej powierzchni, że można śmiało i szybko je przejechać. To dawna, główna droga w Chorwacji, więc musiała być bezpieczniejsza, niż pozostałe i mieć dobrą nawierzchnię. Okolice jej są mocno teraz wyludnione, dużo walących się chałup i ruin, mało handlu i bardzo mało stacji benzynowych (warto o tym pamiętać i zatankować na początku!).

Widoki nie są tak powalające jak przy wybrzeżu, ale góry wzdłuż trasy i ciągnące się przez kilkanaście kilometrów jezioro, też zrobiły na nas wrażenie. Skręciliśmy w pierwszą drogę, która prowadziła w stronę jeziora i był to świetny pomysł, bo potem między wodą a drogą wyrosła wielka skarpa, i zjazdów do niej już nie było. Po chwili skończył nam się asfalt i lekkim szuterkiem dotarliśmy do przecudnego miejsca. Krystalicznie czystego jeziora, otoczonego górami, cichego i odludnego. 

Na koniec naszego wyjazdu odwiedziliśmy jeszcze Park Narodowy Jezior Plitwickich, który robi wielkie wrażenie, jest tam idealnie czysto, żadnych śmieci i zanieczyszczeń – woda krystaliczna! Natura w czystej postaci, a wśród niej drewniane deptaki, głównie bez barierek, którymi podążają turyści. Park składa się z kilku jezior położonych piętrowo, dzięki czemu woda przemieszcza się z najwyższego jeziora do niższych, tworząc bajeczne wodospady w skałach, kępach traw, a nawet na całej powierzchni lasu. Woda zmieniała swój kolor, ryby pływają blisko kładek, a wszystko, nawet na dnie – jest doskonale widoczne. Tutaj główną atrakcją są po prostu cuda natury!

Podczas swojego wyjazdu korzystaliśmy głównie z pól namiotowych. Witał nas i żegnał Camp Zagreb – całkiem przyjemne i czyste pole namiotowe z restauracją, położone nad jeziorkiem. Kolejne pole namiotowe Ninska Laguna w Nin było dość tanie, ale nie oferowało dobrych warunków, prysznice działały tylko na monety i to niezbyt sprawnie – od lat nie było tam żadnego remontu. Kolejne dwa pola namiotowe możemy polecić, a to Camping Rozac – czysty, zadbany, z dużą ilością kabin prysznicowych, otoczony z jednej strony plażą, a z drugiej zatoczką oraz malutki Autocamp Krvavica, położony blisko plaży i mariny. Całe pole jest podzielone na piętrowe placyki, rozdzielone kamiennymi murkami, a na każdym stolik i dwa krzesła. Łazienki nie za wielkie, ale czyste. Jest ogólnie na tym polu, jakiś taki sympatyczny klimat, że tylko tam mieliśmy ochotę zostać dłużej. Zrezygnowaliśmy natomiast z pola Basko Polje, bo mimo ładnej plaży, nie przekonało nas swoim położeniem i warunkami. Jeżeli chodzi o nocleg pod Plitwickimi Jeziorami z możliwością zostawienia bagażu – to sprawdziliśmy i polecamy Guesthouse Pavlicic (miejscowość Dreznik Grad).

 

Swoją wycieczkę postanowiliśmy zwieńczyć wizytą nad Balatonem. Jeżeli interesuje Was ten kierunek – to dokładną relację z tej wycieczki, dzień po dniu, znajdziecie na moim blogu: www.pamietnik-motocyklistki.pl .

 

 

Partnerzy wycieczki

Serdecznie dziękuję partnerom mojej wycieczki za zapewnienie pełnego komfortu w podróży! Yamaha Motor oraz dealerowi marki Motorland z Wrocławia za udostępnienie i przygotowanie do wyjazdu nowego motocykla MT-07, który zdobył moje serce swoją zwinnością i lekkością na krętych drogach. Test tutaj: https://www.motocaina.pl/artykul/plusy-i-minusy-podrozowania-motocyklem-typu-naked-test-yamahy-mt-07-23565.html

Modece Polska i wrocławskiemu salonowi marki za profesjonalną odzież: komplet Belastar i rękawice Air Ride, dzięki którym czułam się bezpiecznie i miałam pełen komfort termiczny w zróżnicowanych temperaturach. 

Testy tutaj: https://www.motocaina.pl/artykul/modeka-belastar-lady-test-damskiej-odziezy-motocyklowej-23612.html

https://www.motocaina.pl/artykul/modeka-air-ride-test-letnich-rekawic-motocyklowych-23650.html

Inter Motors i oddziałowi Inter Motors Dolny Śląsk za pełne wyposażenie do przewożenia bagażu: wygodne, trwałe i praktyczne sakwy boczne Oxford X50 i główna RT60. Test tutaj: https://www.motocaina.pl/artykul/test-torby-oxford-rt60-oraz-sakw-bocznych-oxford-x50-23669.html

Fuchs Silkolene za zestaw produktów do dbania o motocykl w podróży, z czego praktycznie codziennie korzystaliśmy z profesjonalnego spayu do łańcucha oraz podkładek pod stopkę motocykla.

Motocainie za olbrzymie wsparcie w przygotowaniach do wyjazdu i patronat medialny oraz bikesearch.pl za pomoc w przygotowaniach do wyjazdu. 
Dzięki Wam spełniło się moje marzenie, pokonałam swoje ograniczenia zdrowotne i świat zachwycił mnie swoim pięknem. To była cudowna przygoda, dziękuję!

 

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Super że tak pięknie to opisałeś . Ja motor miałem i mam przysłowiowo od zawsze.Ale niestety mieszkam w takiej miejscowości że inni motocykliści a tacy tu są nie jeżdżą dalej jak na odległość komina.Może się obrażą ale to ich sprawa.Chętnie gdzieś bym pojechał ale z kim. Mam za sobą przejechane jakieś 40 tys na motocyklu.Teraz próbuję wciągnąć w to mojego syna i_chyba mi się
to udało.
Jak ja to mówię szczepionka się przyjęła.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze